piątek, 2 listopada 2018

"7 uczuć" Marka Koterskiego

Wybraliśmy się z mężem w ostatnim czasie na "7 uczuć" Marka Koterskiego.

Byliśmy podekscytowani i przygotowani na oberwane brzuchy, bo z zapowiedzi wyglądało na mega dobrą komedię. Zaczęło się od rozmowy Adasia, czyli Miśka Koterskiego z psychologiem- w tej roli głos Krystyny Czubówny! Było dość poważnie. Nic nie zapowiadało ubawu po pachy, ale czekaliśmy dalej na rozwój sytuacji.

Później wspomnienia Adasia z dzieciństwa. Przedstawienie rodziny, kolegów, koleżanek, w roli narratora Krystyna Czubówna- wyglądało to podobnie do programów o zwierzętach, w których opowiada Ona o życiu różnych gatunków. Były sceny śmieszne- z "palcem w ...", czyli teoria względności według taty Adasia. W trakcie filmu poznajemy relacje panujące w domu Adasia, w szkole. Możemy zobaczyć dużo smutnych scen, w niejednym przypadku wrócić do swojego dzieciństwa i zobaczyć swoimi oczami jak to wyglądało. Uświadamiamy sobie wówczas jak nasze dzieciństwo wpłynęło na całe nasze życie. Koterski w filmie pokazał beztroskę dzieci. Fajne w tym filmie jest to, że dorośli grają dzieci- plejada gwiazd- Katarzyna Figura, Tomek Karolak, Andrzej Chyra i wielu innych wspaniałych aktorów.

Stwierdziliśmy z mężem, że niektóre sceny musiały być dla nich nie lada wyzwaniem, bo nas śmieszyły, a oni pewnie umierali ze śmiechu jak to grali. Bardzo chciałabym widzieć powstawanie filmu, jak to wyglądało od kulis.
Końcówka filmu sprawia, że film komedią już nie jest. Puentę wygłasza woźna w szkole, grana przez Sonię Bohosiewicz- pod koniec filmu chodząc po korytarzu szkolnym i zamykając po kolei wszystkie drzwi. Wymienia po kolei uczucia, których nie umiemy nazwać jako dzieci, których uczymy się będąc dorosłymi: radość, złość, smutek, strach, samotność, wstyd i poczucie winy.

Film poruszył mnie bardzo. Spowodował, że zaczęłam się zastanawiać nad moimi emocjami, nad moimi relacjami z rodzicami, braćmi, moimi dziećmi i mężem. Wszystko ułożyło się w jedną całość. Zrozumiałam wiele rzeczy. Nazwałam swoje uczucia z dzieciństwa. Podjęłam pewne decyzje w stosunku do swojej rodziny.
Film bardzo mi się podobał. Warto iść, obejrzeć, pomyśleć. Jeśli komuś podoba się humor Koterskiego i obejrzał "Dzień świra" i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", to i tu się nie rozczaruje. Wydawać by się mogło, że Koterski w roli głównej nie powinien obsadzać swojego syna, ale w tym wypadku był to strzał w dziesiątkę- Misiek poradził sobie znakomicie i ta rola była właśnie dla niego, nikt inny nie dałby rady tego tak zagrać.

Polecam wybrać się do kin 😊


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz