piątek, 16 lutego 2018

Dorośli jak dzieci!

Strasznie nie lubię, jak się ze mnie robi głupka. Nienawidzę!
Wczoraj miałam rozmowę z osobą, która uruchomiła we mnie najgorsze możliwe instynkty. Myślałam, że nie ma już takich osób. Myślałam, że opowieści o głupich sportowcach to mit!!! 
To jest straszne. A jak pomyślę, że taka osoba ma wychowywać mojego syna, to ciarki mi przechodzą po plecach, włos się na głowie jeży. 

Dorosły facet, bez argumentów na swoje zachowanie i postępowanie odpowiada mi jak dziecko z pierwszej klasy podstawówki. Urządza pyskówki, jakby miał z 10 lat! 
Płacę za coś i wymagam, a on nie wywiązuje się z planu, który mam przed oczami i jeszcze wylatuje mi z tekstem, że co ja sobie myślę. Lepiej, żeby nie wiedział co ja sobie myślę- ale nie o to chodzi- zapłaciłam i nie wywiązał się z umowy, znaczy się, że próbuje mi wytłumaczyć grzecznie i uprzejmie co się wydarzyło (tak to sobie wyobrażam!), a on z pyskiem i pretensjami. No szlag mnie trafił. Jakbym go miała przed sobą to przysięgam, nie wytrzymałabym- dostałby w pysk!

Dlaczego tacy ludzie pracują z dziećmi, dlaczego dostają odpowiedzialne zadania, dlaczego pytam?
Powiem w czym rzecz- zapłaciliśmy za ferie, otrzymaliśmy plan, który bardzo mi się spodobał. Okazało się jednak, że większość nie została zrealizowana. "Po co iść do kina? Żeby dzieciaki tylko siedziały i chipsy jadły?"- to jest jeden z argumentów opiekuna i organizatora! Szermierka i boks? W ostatnich latach prawie nikt na to nie chciał iść, więc stwierdził, że tym razem po prostu nie pójdą (mimo, że w planie było). To nie jest jego prywatny folwark, żeby cyt. "se coś myślał i tak se robił"! Za co zapłaciłam? Za to, że mój syn był na JumpArenie (skarpetki musieli sobie sami kupić) i byli na bowlingu, a w inne dni piłka nożna! Oczywiście usłyszałam, że to jest jedyna skarga (mimo, że kontaktowaliśmy z innymi rodzicami i wiemy, że też nie są zadowoleni) i w sumie jak mi się nie podoba, to następnym razem syna nie zapiszę i pasuje! Po takich słowach powiedziałam panu, że jego odpowiedzi są na poziomie mojego Nikodema, pożegnałam go ozięble i się rozłączyłam. DEBIL! Nie mam innych słów. 

Najgorsze jest to, że próbowałam być elokwentna, naprawdę. Próbowałam się nie denerwować i uzyskać konkretne odpowiedzi. Pan był nieugięty, odpowiadał jak przedszkolak. Stwierdziłam więc, że nie ma sensu z głupkiem dyskutować, bo pokona mnie doświadczeniem i może jeszcze będę czuła się winna i wpadnę w kompleksy.


2 komentarze:

  1. Niestety coraz więcej spotyka się takich ludzi, którzy po prostu nie są z powołania - biorą kasę i myślą, że wszystko jest ok bo mało kto się upomni o swoje.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń