wtorek, 13 lutego 2018

Dzień świstaka. To dobrze czy źle?

Codziennie to samo! Każdy dzień jest identyczny.
Rano trzeba wstać- budziki dzwonią. Tak, budziki, bo jeden nie jest w stanie mnie obudzić, więc mam kilka. Obudzić dzieci, uszykować im ciuchy, umyć się, ubrać, zjeść śniadanie, uszykować jedzenie do pracy. Tata ubiera córeczkę, znosi na dół do mycia. Ja ją muszę umyć, zrobić jej kitkę- fryzurę na cebulę (śmiejemy się, że wygląda jak ta mamucica z "Epoki Lodowcowej", ona też miała na czubku kitunię). Potem tata ubiera jej kurteczkę, buciki i wio do babci.
Odstawiam ekipę do babci i jadę do pracy. Pół godziny i jesteśmy na miejscu, w drodze zazwyczaj jest bardzo wesoło. Wchodzę, odpalam kompa, siadam i rozwiązuję problemy tego świata :) 
Można się śmiać, ale wiadomo, że każdy klient jest najważniejszy, każda sprawa na wagę złota, milionowe kontrakty, ehhh... nieraz zastanawiam się czy ludzie nie mają innych problemów, cóż taka praca. I tak sobie siedzę 8h15m, z półgodzinną przerwą na lunch z najlepszymi laskami z działu sprzedaży :) pozdrawiam Gosia, Asia, Paulina :) przynajmniej można się pośmiać, pogadać i wyluzować. Ogólnie w pracy projekt plaża (latem), projekt zima (zimą) :) znaczy odpoczywam!😉
Wracam po dzieciaki do rodziców, pakuję do auta i do domu. A tam czeka na mnie moja ukochana pralka, zmywarka, niewygodne krzesło w kuchni- jak chcę coś pooglądać w tv to oczywiście mogę, ale w kuchni :) W domu jakoś się nie narobię, bo co ja niby robię? Zmywarka pozmywa, pralka wypierze, a ja siedzę jak królowa i niczym nie muszę się przejmować.
A tak naprawdę- wieczorem padam ze zmęczenia. Mam ćwiczyć, ale często przekładam to na kolejny dzień. Mam sobie przygotować jedzenie na kolejny dzień do pracy, ciuchy dzieciakom i jak zwykle zasypiam przed tv. Mąż budzi mnie około północy, szybko się kąpię i idę spać. A rano... o matko znowu to samo!!!!! 😕

Ale w sumie jakby to było bez pracy? Co bym robiła? Leżała? Odpoczywała? Ile można. Jakbym tak na przykład wygrała w lotto? Mam setki pomysłów co wtedy bym zrobiła. Ciekawe jakby to było naprawdę. Czy zaczęłabym podróżować, kupować różne rzeczy na potęgę? W tym wolnym czasie uprawiałabym sport, odżywiała się dobrze w restauracjach. Ale bym szalała. Mhm! A na końcu byłoby tak, że leżałabym w domu w starym dresie przed kompem, z paką chipsów, oglądała z nudów jakieś głupkowate seriale i tyle byłoby z tego bogactwa 😋
Lepiej codziennie mieć dzień świstaka, ale bym szczęśliwym😊
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz