wtorek, 27 lutego 2018

TVN-owski "Pożar w burdelu"

Wczoraj zrobiłam wcześniej kolację, położyłam dzieciaki wcześniej spać, usiadałam przed TV i czekałam na solidną porcję dobrego humoru. Rozpoczęło się o 21.30, "Fabryka patriotów. Pożar w burdelu". Oglądaliśmy razem z mężem.

Najpierw zwróciłam uwagę na widownię- sama śmietanka, polscy celebryci i niby "gwiazdy". 
Oglądaliśmy i z każdą minutą bardziej bolało. Wytrzymaliśmy pół godziny. Po tym czasie spojrzeliśmy na siebie rozczarowani, zgodnie stwierdziliśmy, że to nas nie śmieszy, a raczej jest trochę żenujące. 

Nieśmieszne żarty, szydera z Polski, głupawe teksty, wulgaryzmy. Tak sobie myślę- dlaczego ludzie myślą, że jak do dialogu wtrącą "ku*wa" czy inne przekleństwo to będzie śmieszniej? Nie wiem. Zastanawiam się dlaczego w tym żenującym przedstawieniu wzięli udział Maciej Stuhr i Andrzej Seweryn.

Śmieszne nie było, ale tak jak przypuszczałam wywołało burzę. Dzisiaj internet huczy na temat tego, co się wczoraj wydarzyło w TVN'ie.

Ponoć w teatrze lepiej to wygląda i to, że było nieśmiesznie to wina komercji. No nie wiem. W mój gust nie trafili. Wolę "Ucho prezesa", kabaretony i stand up. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz