niedziela, 2 grudnia 2018

"Bohemian Rapsody"

Wzięłam męża do kina na film o rockowym zespole Queen, o Freddym Mercurym.
Dwie godziny cudownej muzyki.

Film to opowieść o młodym chłopaku, bardzo ambitnym, ale pogubionym. Czytając recenzję natknęłam się na komentarze, że Freddy został w filmie przedstawiony jako niemal święty, że fakty się nie zgadzają. Moim zdaniem film jest zrobiony naprawdę dobrze. Czy możemy powiedzieć tak naprawdę jakim człowiekiem był Freddy? Co czuł? Jak czuł się sam ze sobą? Jedynie muzyka w tym filmie sama się broni.

W filmie wszyscy członkowie zespołu mają swój wkład w rozwój, w kolejne utwory, ale Freddy ma najlepsze pomysły. Jest kreatywny, podkręca chłopaków do lepszej pracy. Są kłótnie, ostra wymiana zdań. To wszystko przekłada się mimo wszystko na wielki sukces. Zespół Queen staje się najbardziej rozpoznawalnym zespołem rockowym na świecie, jeżdżą w trasy koncertowe, mają rzesze fanów, na koncertach wszyscy śpiewają ich teksty. Zespół jest zdziwiony, ale bardzo zadowolony. Zespół jest jak rodzina, widać, że Freddy bardzo pragnie ludzi, pragnie prawdziwej przyjaźni. Marzy o rodzinie, której tak bardzo mu brakuje. Ma swoją Mary, którą kocha nad życie. Oświadcza się jej. Jednak koncerty, wyjazdy weryfikują ich miłość. Mimo, że Freddy ją kocha, zaczyna mieć wątpliwości. Wyznaje jej, że jest biseksualny. Rozstają się, a raczej zostają przyjaciółmi. 

Freddy poznaje nieodpowiednich ludzi, zaczyna ostro imprezować, bywać w klubach gejowskich. To czas kiedy odsuwa się od zespołu. Pochłania go inny styl życia. Nie potrafi z nikim się dogadać. Ma też zazdrosnego partnera, który czuwa nad tym, żeby nikt się do niego nie zbliżył. Freddy nie ma o tym pojęcia.

Dzięki Mary budzi się z tego dotychczasowego życia i wraca do zespołu. Grają słynny koncert na Wembley podczas imprezy Live Aid. Przed koncertem Freddy wyznaje kolegom z zespołu, że ma AIDS. Chce brać jak najwięcej z życia, z tego co mu jeszcze zostało. 

Mimo wielu zakrętów życiowych Freddy to był świetny człowiek. Kultowa, legendarna postać. Bardzo wrażliwy. Tęskniący za rodziną, przyjaciółmi. Freddy wiedział czego chce, jak chce wyglądać, co chce robić.

Łzy zaczęły lecieć mi już od połowy filmu. Podczas koncertu na Wembley ciekły mi po szyi. I tak aż do wyjścia z kina. To były łzy współczucia. To były łzy tęsknoty. Moje łzy, że nie miałam możliwości być na ich koncercie, że miałam zaledwie 11 lat jak zmarł. Pamiętam to wydarzenie do dziś. Pamiętam jak usłyszałam w radiu, że nie żyje Freddy Mercury- ja wtedy wiedziałam, że to wokalista zespołu Queen, a skąd wiedziałam? Nie wiem! Może dzięki telewizji kablowej, którą zainstalowali nam w domu. Dzięki stacji MTV, którą oglądałam namiętnie, bo tam był pokazywany inny świat, lepszy, bardziej kolorowy, nieosiągalny. Wiedziałam kto to i tak samo leciały mi łzy, jak dziś.

Polecam gorąco 😗 Dobranoc ⭐🌛 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz