poniedziałek, 30 maja 2016

Relaks w ogrodzie :)

W tym roku obiecałam sobie- żadnego ogrodu, żadnych warzyw, owoców- za dużo pracy, za dużo trzeba poświęcić czasu, którego tak bardzo mi brakuje. Ale... kiedy kupiłam pierwsze pomidory na targu- pachnące, o cudownym smaku, stwierdziłam, że to miejsce w moim ogrodzie nie może się marnować! Bez pierwszy raz zakwitł, winogrono powoli rośnie, porzeczki, agrest już są. To owoce mojego dzieciństwa. Pewnie każdy zajadał drożdżowy z agrestem, porzeczkami i cukrem! Każdy pił kompot z owoców. Już nie mogę się doczekać. Za to najbardziej lubię lato.


agrest porzeczka


Kolejny rok będę miała przepyszne truskawki. Krzaczki rosną jak chwasty a dostałam małe sadzonki. Najważniejsze jest to, że wiem co jem! Moje dzieciaczki mogą zerwać truskawki prosto z krzaczka i zajadać je bez cukru, bo woda i słońce sprawiają, że są przepyszne, czerwone  i słodkie. Jeszcze niedawno miały pełno kwiatu, a teraz w ich miejsce pojawiły się pierwsze owoce :)


truskawki


Jestem dumna z mojego warzywniaka :) to wszystko zrobione przeze mnie - własnymi rękami! Dzięki temu smakuje jeszcze lepiej! Nie wyobrażam sobie rosołu bez swojej własnej prywatnej włoszczyzny, bez lubczyku, który nadaje cudowny smak zupom i sałatkom. A jak pachnie!!!! No i oczywiście ma też inne ważne właściwości :) według wierzeń starych ludzi to afrodyzjak, więc polecam! :) Mi porosły 3 wielkie krzaki (z siewu)!


lubczyk


A oto mój warzywniak! W tym roku posiałam ogórki, marchew, pietruszkę, koper, fasolkę szparagową (uwielbiam do obiadu z bułką tartą i masłem), roszponkę, rzodkiewkę. Zasadziłam pomidory- malinówki, bawole serca i 2 krzaczki koktajlowych. Posadziłam też seler, por, sałatę, kalarepę.


ogrod


Pamiętam ten kawałek ziemi jeszcze 4 lata temu! Pod płotem, jak i na reszcie działki były chwasty. Chwasty były większe ode mnie. Ale z moim uporem poradziłam sobie z nimi. Oczywiście nie bez problemów. Po kilku dniach wyrywania takich chwastów po 180cm ręce bolały mnie tak, że siatki z zakupami nie mogłam unieść. Czułam się tak, jakbym powyrywała je sobie z zawiasów! Do tego zafundowałam sobie kopanie w ziemi, a raczej w glinie, bo taka u mnie ziemia! Kopałam łopatą. Poprosiłam męża o pomoc w wyznaczeniu miejsca na warzywniak. Wyznaczyliśmy kawałek 3 metry na 9 metrów-to ten kawałek na zdjęciu powyżej! I to przekopałam łopatą! :) Na samą myśl ręce mnie bolą. Później, dzięki uprzejmości sąsiada, dosypano mi trochę piasku i znowu kopanie, żeby wszystko wymieszać. Zanim skończyłam przygotowywać ziemię pod uprawę prawie zaczął się lipiec. Zaczęłam siać. Niektórzy pukali się w głowę, twierdzili, że nic z tego nie będzie, że to za późno. W pierwszym roku miałam piękną, wielką marchew, pietruszkę i całą włoszczyznę. Byłam ogromnie z siebie dumna. Jestem z siebie dumna. Nie wierzyłam, że będę potrafiła sama temu sprostać. Ogród nie wygląda jeszcze tak, jakbym chciała, ale może kiedyś. Na razie mam swój warzywniak, mam drzewa owocowe, które sama kupiłam i z mężem posadziliśmy, mamy miejsce do odpoczynku. Jest cudownie!


Kiedy mam męczący dzień w pracy, jestem zła albo mam ochotę zabić, wtedy idę do ogrodu, wyrywam chwasty, podlewam, siedzę sobie na ławce, korzystam ze słońca - to najlepszy w świecie relaks. Po jakimś czasie zdaję sobie sprawę, że wszystko mi minęło, że zapomniałam o złości, o gorszym dniu w pracy, o tym co złe. Cały stres mija, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mam inną energię. Lubię przesiadywać w moim ogródku, najlepiej z butelką złocistego napoju :) i książką!


relaks


Kocham lato :)


Taki relaks polecam wszystkim, którzy mają możliwość, żeby sobie go zafundować! Kawałek ziemi i już :) Super sprawa :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz