W tym roku, jak zwykle wysłałam mały upominek Wiki. Kupiłam Emmę, jednego z TVN-owskich misiów (w sumie Pola chciała na Mikołaja, ja chciałam dorzucić troszkę na potrzebujących- dwie korzyści). Niestety nie zdążyłam dorzucić się do Szlachetnej Paczki, do której co roku coś dorzucam.
W tym roku jednak miałam możliwość pomocy konkretnemu dziecku z domu dziecka. W pracy koleżanka zorganizowała pomoc dla jednego z poznańskich domów dziecka. Każdy, kto miał ochotę pomóc mógł wybrać dziecko i zrobić mu prezent, o którym dziecko marzy. Dla mnie to było bardzo wzruszające. Wybrałam Oliwkę 8 lat, której marzeniem była lalka z "Krainy Lodu". Temat mi bliski. Pola uwielbia "Krainę Lodu" i ma już prawie wszystko z motywem tej bajki. Pomyślałam, że fajnie będzie zrobić dziecku prezent, który sprawi, że w tym smutnym życiu spotka ją coś, co zapamięta miło. Wiedziałam od razu, że prezent dla Oliwki to nie będzie tylko lalka. Chciałam, żeby dostała coś więcej.
Muszę powiedzieć, że zrobiło się naprawdę miło, kiedy okazało się, że wszystkie karteczki z imionami dzieci zostały zabrane. To oznaczało, że wszystkie dzieci otrzymają wymarzone prezenty :) Przełożeni zaproponowali, żebyśmy podzielili się zespołami i w kilka osób zrzucili się na prezent dla danego dziecka. To był strzał w dychę! Nasza Oliwka dostała oprócz ukochanej Elsy w grającej sukni, kredki, słodycze, pamiętnik, ozdoby, gumki do włosów, plecak do szkoły, piórnik z wyposażeniem, ubrania, a wszystko to zapakowane w pojemnik i zawiązane kokardą. Chciałabym bardzo widzieć minę Oliwki, chciałabym wiedzieć Jej reakcję. Ryczę na samą myśl, jak będzie się cieszyć. Nie dociera do mnie, że są dzieci, które nie mają domu, których rodzice ich nie chcą. Jakim trzeba być człowiekiem? Czy to jeszcze ludzie?
Wyobrażacie sobie, jak wygląda Wigilia w domu dziecka? Potraficie ogarnąć umysłem co czują dzieci tam przebywające? Jakie mają marzenia? Oliwia chciała lalkę z "Krainy lodu", 3-letnia dziewczynka chciała bransoletkę, kolejna chciała dres, chłopiec chciał puzzle!
Pola widząc to wszystko, co Oliwia miała dostać była zachwycona, oczka dosłownie Jej się świeciły, oglądała wszystko, jakby niczego nie miała. Wytłumaczyłam Jej co to za dziewczynka, że nie ma domu, nie ma rodziców. Powiedziałam Jej, że Oliwia nie ma nikogo, kto mógłby Jej zrobić prezent. Mała ma niespełna pięć lat, a zrozumiała to od razu. Nie musiałam Jej niczego powtarzać, nie było krzyków, ryków, tylko zrozumienie. Opowiadała wszystkim dla kogo to zabawki, uczestniczyła w pakowaniu. Niko nie, ale pytał o co chodzi, też chciał wiedzieć i musiałam mu opowiedzieć o domu dziecka. Mam nadzieję, że moje dzieci zapamiętają te lekcje, że będą wspominać jak wspólnie pomagaliśmy innym ludziom i sami będą pełni empatii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz