czwartek, 14 lipca 2016

Muffina :)

Kolejny raz, kolejna wizyta u Moniki :) Jak ja to lubię!

Jak zwykle inwencja twórcza. Jak zwykle poddałam się Jej całkowicie i jest ciekawie.

Zadowolona :)

muffina1 muffina2

7.07.1997 :) najszczęśliwsza data w moim życiu :)

Jak pewnie nietrudno się domyślić to data kiedy na pytanie "czy będziesz ze mną chodzić?" odpowiedziałam "tak" :) prawie sakramentalne :) nie powiem, że byłam zakochana po uszy, nie! I On o tym doskonale wie! Ale Jego wytrwałość mimo niezbyt sprzyjających dla Niego warunków mnie urzekła i w końcu przekonała, że może warto spróbować. Najwyżej powiem mu, że nie pasujemy, że Go nie kocham czy coś tam wymyślę i się rozstaniemy! Nie raz tak bywało, więc wprawę miałam :) Jednak każdy dzień z Nim przekonywał mnie, że może być fajnie i w końcu nadszedł ten moment kiedy zrozumiałam, że Go kocham, tak! Zakochałam się :) na zabój, na zawsze, do utraty tchu. Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Oczywiście nie było idealnie. Były dni smutne i to bardzo- o tych nie chcę pamiętać- wyrzuciłam je z pamięci, poradziłam sobie, chociaż nie było łatwo. Teraz, z perspektywy czasu mogę spokojnie już powiedzieć, że to, co było było potrzebne. Uświadomiło nam, jak bardzo się kochamy, i że nie wyobrażamy sobie życia bez siebie :) Mimo wszystko stwierdziliśmy zgodnie, że liczymy czas od tej pamiętnej daty, bo i tak nigdy, ani przez chwilę nie zapomnieliśmy o sobie.


my


Czyli wychodzi na to, że to już 19 lat razem! :) Minęło tak szybko, że trudno to sobie wyobrazić! To był wspaniały czas. I cały czas razem! A to dlatego, że ja byłam troszkę zaborcza, dopiero to zrozumiałam jak Go straciłam, ale później się otrząsnęłam i już od tego czasu jest dobrze :) Wspólnie spędzane chwile, imprezy, zloty motocyklowe, widzieliśmy się w każdej sytuacji i nic nas do siebie nie zniechęciło! To nas bardzo zbliżyło i sprawiło, że nadal jesteśmy razem.


Po 9 latach oświadczył się :) Pierścionek wybrany przeze mnie, bo ja mam niestandardowy gust i trudno byłoby trafić :) Białe złoto, cyrkonie i zupełnie pokręcony kształt. Noszę dumnie do dziś. Później ślub cywilny i wspólne zamieszkanie- śmiejemy się, że najpierw trzeba było się przetestować :) Ja jako gospodyni- o matko bosko! :) Umiałam ugotować ziemniaki i zrobić kotlety! A do wykarmienia mój mąż (po rejestracji), szwagier i teść. To było wyzwanie. Ale nie potrułam ich, próbowali moich eksperymentów, "kurczak w środku trochę niedopieczony, ale da się zjeść"-pamiętne słowa mojego teścia na mojego pierwszego smażonego kurczaka :) Ach to był czas!


Rok później, czyli po 10 latach ślub kościelny-chciałam 7.07.2007, ale ta data była już zarezerwowana, więc ślub odbył się tydzień później 14.07.2007. 7 lipca pojechaliśmy na zlot do Łagowa :) 14 lipca dziewięć lat temu był mega szczęśliwym dniem. Do tego piękna, słoneczna pogoda. Wszystko tak, jak sobie to wymarzyliśmy i zaplanowaliśmy. Goście najlepsi, wspaniała zabawa, karaoke, pyszne jedzenie i świetna muzyka do tańca. Zapowiedź cudownego życia i tak jest. Mam cudownego męża. Do tego po roku od ślubu na świat przyszedł Niko, pięć lat później Pola i już mamy wszystkich w domu! :) Dom zbudowany, drzewo posadzone (i to nie jedno), syn jest, wszystko jak powinno być :) Oby tak dalej! A na 20 lat bycia razem i 10 po ślubie mamy już zarezerwowany wyjazd :) Oczywiście swoim zwyczajem najpierw załatwiłam, później poinformowałam szanownego małżonka :)


A tak było 9 lat temu :)


slub0


P.S. A dziś wieje, leje, powódź w naszym dawnym gniazdku. Ale jesteśmy w tym razem :) i to najważniejsze :)


KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM :)

niedziela, 3 lipca 2016

Korzystając z owoców mojego ogrodu :)

Ogród rozkwitł pięknie. Wszystko rośnie aż miło. Brakuje czasu, żeby powyrywać chwasty, zebrać "plony". Ale pomiędzy burzami trzeba zajrzeć i uratować poprzewracane krzewy pomidorów, powyrywać chwasty, które dzięki deszczom i słońcu rosną w najlepsze. Wczoraj i dziś poświęciłam chwilę, żeby uporządkować nieco to moje królestwo i zebrać co tam już urosło. Truskawki- było ich w tym roku sporo- sąsiedzi obdarowani, koleżeństwo w pracy też, rodzinka zachwycona, i trochę zamrożone. Zerwałam koszyczek ostatnich truskawek, wiśnie, porzeczki i agrest. Postanowiłam zrobić kompot. Wyszedł bardzo dobry, do niedzielnego obiadu jak znalazł. Dodatkowo pomyślałam, że mogłabym zrobić placek. Lubię drożdżowy, ale akurat drożdży nie miałam, więc wyciągnęłam swój przepiśnik i zrobiłam szybciutko mój ulubiony placek na maślance z owocami i kruszonką. Smakuje i wygląda podobnie jak drożdżowy, ale moim zdaniem jest o wiele lżejszy. W domu zapachniało pysznym ciastem. Placek wyrósł niesamowicie, był bardzo puszysty, a jaki pyszny...mmmm palce lizać. Mimo tego, że staram się jeść racjonalnie, musiałam skosztować. Pycha!!!


placek placek1


Przypomniało mi się dzieciństwo. Szczęśliwe dzieciństwo, mimo iż nie mieliśmy wszystkiego. Takie były czasy. Nie wszystko można było kupić, nie mieliśmy czego dusza zapragnie. Ale najważniejsze było- RODZINA, DOM, SZCZĘŚCIE. Pamiętam jak mama gotowała kompoty, które piliśmy do przepysznych obiadów, które dla nas przygotowywała. Placki były bardzo często w naszym domu, szczególnie drożdżowy, murzynek, sernik. Chcę, żeby moje dzieci też miały takie wspomnienia. Dlatego robię im, nauczona przez moją mamę, placek z owocami i ogromną ilością kruszonki, którą tak uwielbiają. To jest bezcenne :)