sobota, 28 stycznia 2017

"Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" GORĄCO POLECAM :)

Znalezione obrazy dla zapytania sztuka kochania historia michaliny wisłockiej plakat


W piątkowy wieczór uciekłam po kryjomu z domu, żeby dzieci nie widziały i zniknęłam na dwie godziny. Telefon wyłączony, małe, kameralne kino, ja i "Sztuka kochania". Byłam bardzo ciekawa czy film mi się spodoba, czy nie będzie to kolejny "Grey" dla bab (na Greyu nie byłam i jakoś mnie nie interesuje, tylko z recenzji mogę porównać). No ale... Proszę Państwa... film mnie rozwalił. Cudowna gra Magdaleny Boczarskiej- uwielbiam ją, fajna postać Adamczyka - tego się po Papieżu nie spodziewałam ;)  Film zrobił na mnie ogromnie wrażenie.


Michalina Wisłocka kobieta walcząca o inne kobiety. Sama uwikłana w dziwne relacje z mężem, przyjaciółką, kochankiem. Nieszczęśliwa kobieta, robiąca wszystko, żeby ulepszyć życie milionów Polaków, dać radość z seksu kobietom. Uświadamiała ludzi o ważności tej sfery w życiu każdego człowieka. Tłumaczyła jaki seks ma wpływ na życie, na utrzymanie rodziny, na wierność w związkach. Musiała walczyć z systemem- i tu świetne role Arkadiusza Jakubika i Wojciecha Mecwaldowskiego, jako działaczy partyjnych, a raczej "członków" parti :)


Cytat z Wisłockiej "Jesteś z waginy. A ciebie też rodzice w kapuście nie znaleźli".


Znalezione obrazy dla zapytania sztuka kochania historia michaliny wisłockiej plakat

Film opowiada o Polsce w czasach szarych, smutnych, od lat 40-tych do 70-tych. Kobieta taka, jak Wisłocka nie była na rękę ani władzom, ani klerowi, ani prasie. W filmie pokazano, jak Wisłocka tłumaczy kobietom, jak osiągnąć orgazm, jak same mogą sobie pomóc. Muszę powiedzieć, że jest wiele scen, które rozśmieszają do łez. Ludzie bardzo żywo reagowali na sceny Wisłockiej, która walczy z władzą, która tłumaczy kobietom, jak kochać się ze sobą. W filmie pokazano bardzo odważne sceny erotyczne. Można się jednak było tego spodziewać- już sam tytuł sugeruje- nie będzie tylko mowy o "tych sprawach", ale też będzie wszystko dobitnie pokazane. Skomplikowane życie Wisłockiej daje do myślenia. Ta kobieta bardzo pogubiła się w życiu, była ekspresyjna, ekscentryczna, ale też bardzo wrażliwa, mimo ciętego języka i pewności siebie. Taka kobieta z jajami. Potrafiła postawić się mężczyznom. Wisłocka próbowała nauczyć ludzi cieszyć się z seksu, potrafić o nim rozmawiać, nazywać swoje narządy płciowe, zabezpieczać się- antykoncepcja niestety była w tamtych czasach była odrzucana przez społeczeństwo.


Film naładował mnie pozytywną energią. Polecam wszystkim.

niedziela, 22 stycznia 2017

Uwielbiam takie dni :)

Niedziela. Dzień wolny. Dziś niestety do kościoła nie idziemy, bo wszyscy chorzy. Niko przeziębiony, strasznie kaszle, Pola ospa, mąż przeziębiony, ja też. Od rana śniadanko. Staram się spełniać zachcianki, nie zawsze tak się da, więc jak mogę rozpieszczam tą moją zgraję. Trochę sprzątania w kuchni, trochę łazienkę ogarnęłam. Tak się kręcę, ogarniam tygodniowy bałagan, wczoraj mi się strasznie nie chciało! A to zabawki porozrzucane po całym salonie, wszystko oczywiście się przyda, więc Pola pilnuje, żebym za dużo nie wyniosła do Jej pokoju :) Mała cały dzień w piżamce, bo co chwilę muszę ją smarować. Niko po nieobecności w szkole musi nadrobić zaległości i napisać zaległy sprawdzian semestralny, więc w przelocie odpytuję i sprawdzam czy wszystko umie. Później przygotowania do obiadu. Mięsko, kotlety, ziemniaczki, fasolka- wszyscy zachwyceni. Brzuchy pełne, więc można odpocząć na kanapie w salonie. Oczywiście wszyscy odpoczywają oglądając naszego ulubionego Harrego Pottera i zakon feniksa. Mi przychodzą do głowy różne pomysły- a może być tak coś upiec? Nic trudnego, szybkie ciasto albo muffiny. Stanęło na muffinach, czekoladowych z nutellą! UWIELBIAM! 30 minut i zrobione. Dom wypełnił się zapachem kakao, cynamonu i świeżo upieczonego ciasta. Tak pamiętam niedziele w moim rodzinnym domu. Było wspaniale.


Zjedliśmy z wielkim smakiem połowę muffin. Reszta na jutro dla babci i dziadka. Przyjadą do naszej małej Polci, wypiją sobie kawkę, zjedzą pyszne muffinki. Spóźniony dzień babci i dziadka :) Oczywiście życzenia już złożone. Dzieci dzwoniły i śpiewały razem sto lat, szkoda, że ich nie nagrałam. Po podwieczorku trochę posprzątałam i wreszcie usiadłam w swoim fotelu, przy zaświeconej lampce, z lampką wina japońskiego śliwkowego (mmmm pycha), książką Tary Mohr "Podejmij wyzwanie". Muszę powiedzieć, że książka jest naprawdę dobra i godna polecenia. Każda kobieta powinna ją przeczytać i wziąć sobie do serca to, co autorka chce im/nam przekazać. Nie jestem feministką i nie jestem za ideologią feministek, ale dążenie do realizacji swoich planów, marzeń i celów stało się dla mnie bardzo ważne. Dobrze mi jest :) jestem szczęśliwa :)


ja z ksiazka


Kolejny rozdział przeczytany i szybciutko biegnę do góry, do sypialni poruszać się na orbitreku i spalić te moje przepyszne, z ogromną ilością cukru- muffiny :) a później relaksująca kąpiel z dodatkiem soli. Jeszcze tylko napiszę ten post i idę spać. Jutro do pracy. I znowu dzień świstaka, dzień jak co dzień.


Miłych, kolorowych snów :)

niedziela, 15 stycznia 2017

25 Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

Zdjęcie użytkownika Cztery Korony - hotel, restauracja, pizzeria.

Jest rok 1996. Liceum. Chora leżę w domu. Koleżanki z klasy zapisują mnie na zbiórkę pieniędzy dla WOŚP. Zimowa niedziela. Chodzimy z prowizorycznymi puszkami. Mamy swój rejon. Kiedy puszka jest już pełna przychodzimy do biura opróżnić zawartość, ogrzać się, wypić ciepłą herbatę. Zbieramy pieniądze do wieczora. O 20.00 światełko do nieba i do domu. Każdy z nas zadowolony. Chyba nikt nie zdawał sobie sprawy, że ta akcja nabierze takiego rozpędu, że będzie miała taki rozmach.


Ten dzień w roku jest bardzo ważny dla całej Polski, dla całego społeczeństwa polskiego. Każdy z nas trafiając do szpitala spotyka, widzi, korzysta ze sprzętu zakupionego z pieniędzy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W 2008 roku kiedy urodziłam syna dotarło do mnie co to jest Wielka Orkiestra- badanie słuchu z serduszkiem WOŚP, kiedy przyszłam do inkubatora zobaczyć swoje maleństwo na sprzęcie widniało serduszko. Tak, to za nasze pieniądze, zgadzam się, ale gdyby nie Jurek Owsiak nie mielibyśmy tego. To dzięki niemu i Jego inicjatywie udało się tak wiele zrobić.


Smutne jest to, że państwo Polskie nie potrafi zapewnić swoim obywatelom godnej opieki lekarskiej, że liczymy na naszą hojność i solidarność. Straszne jest to, że tak naprawdę nikt nie martwi się zakupem sprzętów, wyposażeniem szpitali, pomocą chorym, ponieważ Orkiestra się tym zajmie. Politycy zajmują się pierdołami, zamiast usiąść wspólnie i pomyśleć, co można by zrobić, żeby ten system uzdrowić. Nie chcę wypowiadać się na tematy polityczne, ani opowiadać za żadną z opcji politycznych, ponieważ nie o tym chciałam pisać na swoim blogu, ale blokowanie Orkiestrze i Jurkowi możliwości swobodnej zbiórki pieniędzy to już przesada. TVP brała udział od 20 lat w Orkiestrze, niestety w tym roku odmówiła Jurkowi transmisji, poczta polska odmówiła wypuszczenia znaczków. Czy to żart? Chyba się komuś coś pomyliło! To straszne! Co to za kraj? Kraj dzikich ludzi. Kilka dni przed Finałem zaczęto znów mówić o tym ile Jurek Owsiak zarabia, ile zarabia Jego rodzina, którą w to wkręcił. No ludzie. Nawet gdyby zarabiał bardzo dużo, nawet gdyby robił to ze swoją rodziną, to co??? Coś robi. Poświęcił całe swoje życie na tą akcję. Każdy z nas siedzi w domu i cieszy się, że jest taka akcja, wrzuci coś do puszki albo i nie. Ale tak naprawdę nikt nie wie ile potrzeba poświęcenia, pracy, ludzi, żeby to wszystko dopiąć, żeby to zagrało.


TVP udawało dziś, że nic się nie dzieje! Rozumiecie? Nic się nie dzieje! Na całym świecie! Cisza normalnie. Nie mieści się to w mojej głowie. Na szczęście TVN jeszcze nie zgłupiał i podjął się przejęcia organizacji studia WOŚP. Wspaniale. Czy prezesi- zarówno TVP, jak i "szeregowy prezes" zdają sobie sprawę, jaki prezent zrobili TVN-owi? Nie sądzę!


Ja niestety, jak co roku o tej porze mam w domu pomór i nie mogę uczestniczyć w imprezie organizowanej w naszym mieście. Bardzo chciałabym pokazać moim dzieciom jak to wygląda na żywo, że to nie tylko w TV. Na szczęście jest możliwość przelania pieniędzy, wysłania sms'a, więc pomagać można z domu, wystarczy chcieć. Zbiera cały świat, więc znowu pewnie padnie rekord. Bardzo mnie to cieszy :)


Pomaganie jest fajne, polecam :)


Coś mi się zdaje, że Ksiądz Kaczkowski tam "do góry" nieźle się wkurza. Jego słowa są z nami i warto o nich pamiętać.


Zdjęcie użytkownika Centrum Pozytywnej Energii.

"Lepiej późno niż później" świetna komedia romantyczna

Oglądałam już wiele razy. Za każdym razem patrzę z takim samym zachwytem, biegam wzrokiem po całym ekranie. Uwielbiam Diane Keaton i Jack'a Nicholsona. Są świetni. Zabawni. Ogólnie lubię komedie romantyczne, ale ta jest jedną z moich ulubionych. Piękny dom, wnętrza w bieli, kremach, beżach. Wszędzie kwiaty, wyobrażam sobie ten zapach unoszący się w całym domu. Okna wychodzące na bezgraniczny, błękitny ocean. Cudowne meble. Wielkie, stylowe biurko, przy którym Diane Keaton- filmowa Erica pisze kolejną sztukę- siedzi na pięknym krześle. W całym domu są cudowne lampy, z ciepłym światłem, miękkie kanapy, duża kuchnia z okrągłym stołem, z wyspą! Chciałabym mieć w swojej kuchni wyspę, chciałabym jasne, piękne, stylowe meble. I wiem, że tak kiedyś będzie :) kto jak nie ja! Ja zawsze realizuję marzenia, więc i to będzie zrealizowane.


Sama historia jest świetna i wciągająca. Córka Erici przyjeżdża do domu ze starszym mężczyzną! Oj gdyby moja Polcia tak przyjechała- strach się bać. Nie wiem jaka byłaby moja reakcja, ale wiem, że tata nie byłby zadowolony :) W nietypowy sposób starszy pan poznaje mamę swojej "dziewczyny". I wtedy się zaczyna. Wiele śmiesznych scen. Duża dawka romantyzmu. Spacery po plaży, nad brzegiem oceanu. Piękna sceneria. Podziwiam i zazdroszczę. Marzę o możliwości spędzenia choć jednej doby w takim domu, położonym w tak pięknym miejscu.


Akcja rozkręca się, matka zaczyna "kręcić" z "chłopakiem" córki. Dużo śmiechu. Seksu! Gosia K. ludzie w tym wieku też "to" robią :) i mogą bawić się równie świetnie jak młodzi. Przy cudownej mamie kręci się też młody lekarz, no i w tej roli Keanu Reeves- ach... obiekt westchnień, piękny, młody, przystojny, uwodzicielski. Nogi się uginają. Końcówka filmu do przewidzenia, ale i tak cudowna i romantyczna. Piękny Paryż, mała kawiarenka, bardzo przytulnie. No i to kolejne moje marzenie. Kolacja w tak pięknej scenerii, w romantycznej paryskiej knajpce, z moim ukochanym. I tak siedząc przed TV z lampką wina w ręce, wpatruję się w ekran, uśmiecham, oglądam z zapartym tchem. Podziwiam, zachwycam się, zazdroszczę i marzę.


Ktoś powie- kolejna baba oglądająca amerykańską szmirę, kolejną historyjkę, romansidło, a ja powiem, że mamy tyle problemów, tyle codziennych trosk, że taki film może poprawić humor i sprawić, że zaczniemy pozytywnie myśleć. I zamiast przejmować się tym, co niedobrego się dzieje, problemami dnia codziennego, polityką, podatkami, możemy po prostu zamknąć się w swoim azylu i pomarzyć, zrelaksować się.


POLECAM :)


  Something's Gotta Give - galeria zdjęć - filmweb  Something's Gotta Give - galeria zdjęć - filmweb

sobota, 14 stycznia 2017

Babskie spotkania :)

Koleżanki z dawnych lat- Marzenka, Ania, Aga. Z Marzenką znałam się już wcześniej, bo mamy wspólną kuzynkę. Z resztą dziewczyn poznałam się w szkole policealnej. Przez pierwsze lata od zakończenia nauki w tamtej szkole nie spotykałam się z nimi. Nie wiem czym to było spowodowane, brakiem czasu, brakiem motywacji do takich spotkań. Wydawało mi się wtedy, że muszę być cały czas ze swoim mężczyzną, że musimy spędzać każdą wolną chwilę razem. Zdarzało się, że gdzieś spotkałam którąś z dziewczyn na zakupach, albo gdzieś w przelocie i rozmawiałyśmy, że się spotykają, że może ja bym się też z nimi kiedyś wybrała, ale mi jakoś nie bardzo wychodziło gospodarowanie czasem. Myślę sobie, że zdawałam sobie sprawę z tego, że chyba nie do końca normalnie się zachowuję, że każdy potrzebuje innego towarzystwa. Ale zazdrość i chęć kontrolowania wszystkiego były silniejsze. W końcu pewne wydarzenia spowodowały to, że tak się zachowywałam.


Z czasem coś zaczęło się zmieniać. Ja nabrałam pewności. Zobaczyłam, że On traktuje mnie poważenie, że chce być ze mną i kocha mnie tak, jak zawsze mi się marzyło. To dodało mi skrzydeł. Zaczęłam spotykać się z dziewczynami. Nasze spotkania odbywają się do tej pory. Są trochę rzadziej, bo dziewczyny rozjechały się po świecie, ale mamy stały kontakt na FB i spotykamy się regularnie. Zazwyczaj wybieramy fajne knajpki, z dobrym piciem i jedzeniem. Siedzimy kilka godzin i bawimy się świetnie. Tematów jest zawsze tyle, że nagadać się nie możemy. Zawsze jest bardzo miło, trochę alkoholowo. Ale taksówkami do domu trzeba wracać :)


Wczoraj spotkałyśmy się u mnie. Cieszę się, że wreszcie dziewczyny mogły zobaczyć jak mieszkam, bo jeszcze u mnie nie były. Kolejne spotkanie też u mnie w kwietniu, bo przyjeżdża Aga z Anglii i jeszcze też u mnie nie była. Termin już umówiony, Marzenka przyjedzie z Niemiec, Aga z Anglii, Ania jest na miejscu i będziemy w komplecie. Stwierdzam, że brakowało mi właśnie takich spotkań. Spotkań z koleżankami, fajnych rozmów, śmiechów, dobrego trunku i pysznego ciasta :)


Dzięki dziewczyny i oby tak było zawsze :)


mlyn u mnie

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Postanowienia noworoczne :)

Rozpoczął się Nowy, ponoć lepszy, 2017 rok. Ja oczywiście mam taka nadzieję, jak każdego roku zresztą. Każdy mówi o swoich postanowieniach na ten rok. Wszędzie piszą o tym, co zrobić, żeby ten rok przeżyć najlepiej jak tylko można. Każdy z nas ma do zrealizowania jakieś swoje cele, postanowienia, które ciągną się za nami od tygodni, miesięcy, a może nawet lat. Coś czego nie zdążyliśmy zrobić w zeszłym roku przechodzi na ten. Coś co wydało nam się zbyt ciężkie w realizacji może w tym wypali? Każdego roku mamy swoje wyzwania, które są dla nas ważne.


Od wczoraj myślę o co mogę zawalczyć z tym roku. Na pewno chcę zrealizować swoje największe marzenie- wyjazd do NY. Tego się trzymam i już od zeszłego roku działam, żeby to wypaliło. Co dalej? Dalej to już tylko przyziemne cele, takie, które stawiam sobie od jakiegoś czasu i to jest po prostu kontynuacja. Chcę ćwiczyć, regularnie (co nie zawsze mi wychodzi), chcę nadal dobrze- zdrowo się odżywiać. Dobra dieta to nie tylko świetna figura, ale przede wszystkim rewelacyjne samopoczucie. Niestety ostatnio (w święta najbardziej) odeszłam od swojego zdrowego jedzenia i żołądek dał o sobie znać, dlatego wiem, że to po prostu będzie dla mnie i mojego organizmu lepsze. Chciałabym bardzo aktywnie spędzać czas, więcej spotykać się ze znajomymi i rodziną. Planuję więcej czasu poświęcać dzieciom. Mam nadzieję, że mi się to uda. Wiem, że doby nie rozciągnę, ale dobry plan na każdy dzień to podstawa. Wiem, że potrafię być zdyscyplinowana i zarządzać swoim czasem. Już nie raz udowodniłam sobie, że potrafię planować czas. A może nauka angielskiego? Oj przydałoby się! Szczególnie, że w NY będzie mi bardzo potrzebny. Mam nadzieję, że wszystko to, co sobie umyślę w tej mojej małej główce stanie się rzeczywistością. Chociaż nie powiem, cały czas jestem szczęśliwa i tak jak jest też jest dobrze. Ale jakie byłoby życie, gdyby nie cele i marzenia? Czy miałoby sens?


Znalezione obrazy dla zapytania postanowienia noworoczne


WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU :)