środa, 27 grudnia 2017

I tego się spodziewałam! Święta minęły błyskawicznie!

Niestety- jak to się mówi- święta, święta i po świętach. Tyle przygotowań, tyle sprzątania, gotowania i minęło nie wiadomo kiedy. Dlatego właśnie staram się świętować już wtedy, kiedy w sklepach zaczyna się świąteczne szaleństwo. Święta udane. Dzieci dostały mnóstwo prezentów, wszystkie te wymarzone. Jeszcze dzień przed Wigilią Pola i Niko napisały listy do Świętego! Na listach zostały narysowane laptop i różowa hulajnoga. Już lecę, trzymajcie mnie! :)


Wigilia rano, dzieci wstały wcześniej, pobiegły na dół, bo pod choinką prezenty! To już nasza kilkuletnia tradycja :) Stopniujemy radość dzieci :) Dzieciaki zadowolone, przybiegły do naszej sypialni, że dla nas prezenty też są :) Poszliśmy, rozpakowaliśmy, fajnie było :) Dzień wcześniej dzieci zostawiły pierniki i mleko na kominku dla Gwiazdora - wszystko było zjedzone :) Tata Błażej wieczorem miał bojowe zadanie :) Najlepsze jest to, że Niko nadal wierzy, że prezenty przynosi Gwiazdor- może się trochę domyśla, ale my twardo obstawiamy przy swoim. Zdaje nam się, że Pola Go uświadomi :)


Później były prezenty od wujków, dziadka. Pojechaliśmy do moich rodziców na Wigilię. Było nas czternastu, aż trudno się pomieścić w tym małym pokoju. Jak co roku daliśmy radę, było fajnie, rodzinnie, smacznie. A po wieczerzy prezenty, od wujka, od dziadków, od kolejnego wujka. Dzieci oszalały :) Ich zadowolenie to najlepsze, co może nas spotkać :)


Kolejny dzień to lenistwo- jedno wielkie lenistwo! I jedzenie! Góry jedzenia- rybka, kapusta z grzybami, kluski z makiem, barszczyk, popchnięte serniczkiem, makowcem i znowu rybka... i tak dalej, i tak dalej :) Ale było pyszne! :) Jedzenie z odstępami 2-godzinnymi, więc tak prawie, jak w normalnej diecie :) Oczywiście wszystko popite winkiem - mam już na jakiś czas dość, na razie na wino ochoty nie mam. Podoba mi się takie lenistwo. Kolejny dzień - drugi dzień świąt- to rocznica ślubu moich rodziców, więc tradycyjnie obiad, kawa u rodziców i świętowanie ich prawie 50-letniej wspólnej drogi. I minęło. Teraz czekamy na świętowanie Sylwestra :)


P.S. Najlepsze jest to, że waga nawet nie drgnęła :) Jest tyle ile było- oczywiście o dychę za dużo, ale to nie przez święta- ja już w sierpniu byłam gruba :) Dlatego zaczęłam dziś ćwiczenia, 30 minut na orbitreku i jedna seria ćwiczeń z Ewką :)

piątek, 22 grudnia 2017

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia :)

Chciałam Wam złożyć życzenia świąteczne :)


Przede wszystkim zdrowia, szczęścia, rodzinnej atmosfery, przebaczenia,


żeby każdy miał gdzie i z kim spędzić te Święta,


żeby każdy miał możliwość rozmowy z najbliższymi, posiedzenia wspólnie, połamania się opłatkiem,


życzę wszystkim i każdemu z osobna spędzenia tych Świąt w radosnej atmosferze


przy suto zastawionym wigilijnym stole, przy karpiu, barszczu, śledziu w śmietanie


i kluskach z makiem


a w Nowym Roku wszystkiego o czym śnicie, marzycie, czego bardzo chcecie


oby wszystko Wam się udało i rok mijał zgodnie z tym, jak go sobie wymyślicie


WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO JORKU...YYY.... ROKU :)


Znaleziony obraz

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Pomaganie jest fajne :)

Lubię pomagać, wiecie o tym.

W tym roku, jak zwykle wysłałam mały upominek Wiki. Kupiłam Emmę, jednego z TVN-owskich misiów (w sumie Pola chciała na Mikołaja, ja chciałam dorzucić troszkę na potrzebujących- dwie korzyści). Niestety nie zdążyłam dorzucić się do Szlachetnej Paczki, do której co roku coś dorzucam.


W tym roku jednak miałam możliwość pomocy konkretnemu dziecku z domu dziecka. W pracy koleżanka zorganizowała pomoc dla jednego z poznańskich domów dziecka. Każdy, kto miał ochotę pomóc mógł wybrać dziecko i zrobić mu prezent, o którym dziecko marzy. Dla mnie to było bardzo wzruszające. Wybrałam Oliwkę 8 lat, której marzeniem była lalka z "Krainy Lodu". Temat mi bliski. Pola uwielbia "Krainę Lodu" i ma już prawie wszystko z motywem tej bajki. Pomyślałam, że fajnie będzie zrobić dziecku prezent, który sprawi, że w tym smutnym życiu spotka ją coś, co zapamięta miło. Wiedziałam od razu, że prezent dla Oliwki to nie będzie tylko lalka. Chciałam, żeby dostała coś więcej.


Muszę powiedzieć, że zrobiło się naprawdę miło, kiedy okazało się, że wszystkie karteczki z imionami dzieci zostały zabrane. To oznaczało, że wszystkie dzieci otrzymają wymarzone prezenty :) Przełożeni zaproponowali, żebyśmy podzielili się zespołami i w kilka osób zrzucili się na prezent dla danego dziecka. To był strzał w dychę! Nasza Oliwka dostała oprócz ukochanej Elsy w grającej sukni, kredki, słodycze, pamiętnik, ozdoby, gumki do włosów, plecak do szkoły, piórnik z wyposażeniem, ubrania, a wszystko to zapakowane w pojemnik i zawiązane kokardą. Chciałabym bardzo widzieć minę Oliwki, chciałabym wiedzieć Jej reakcję. Ryczę na samą myśl, jak będzie się cieszyć. Nie dociera do mnie, że są dzieci, które nie mają domu, których rodzice ich nie chcą. Jakim trzeba być człowiekiem? Czy to jeszcze ludzie?


Wyobrażacie sobie, jak wygląda Wigilia w domu dziecka? Potraficie ogarnąć umysłem co czują dzieci tam przebywające? Jakie mają marzenia? Oliwia chciała lalkę z "Krainy lodu", 3-letnia dziewczynka chciała bransoletkę, kolejna chciała dres, chłopiec chciał puzzle!


Pola widząc to wszystko, co Oliwia miała dostać była zachwycona, oczka dosłownie Jej się świeciły, oglądała wszystko, jakby niczego nie miała. Wytłumaczyłam Jej co to za dziewczynka, że nie ma domu, nie ma rodziców. Powiedziałam Jej, że Oliwia nie ma nikogo, kto mógłby Jej zrobić prezent. Mała ma niespełna pięć lat, a zrozumiała to od razu. Nie musiałam Jej niczego powtarzać, nie było krzyków, ryków, tylko zrozumienie. Opowiadała wszystkim dla kogo to zabawki, uczestniczyła w pakowaniu. Niko nie, ale pytał o co chodzi, też chciał wiedzieć i musiałam mu opowiedzieć o domu dziecka. Mam nadzieję, że moje dzieci zapamiętają te lekcje, że będą wspominać jak wspólnie pomagaliśmy innym ludziom i sami będą pełni empatii.

niedziela, 17 grudnia 2017

Święta, święta....

Jak co roku jestem bardzo podekscytowana. Już tydzień temu choinka została ubrana- jak co roku kolorowa, świecąca kolorowymi światełkami. Na choince stare bombki- rodzinne, z mojego domu i domu mojego męża, stare klipsy ze świeczkami po moich pradziadkach. Cały dom ustrojony. Uwielbiam to! Pierniki upieczone, dzieci miały niezły ubaw. Dekorowaliśmy do późnego wieczoru.


Święta Bożego Narodzenia to moje ulubione święta. Pisałam już o tym. Na FB zaczęły się wpisy o tym, że teraz będą fałszywe życzenia wesołych świąt, że wszyscy będą niby życzliwi. Ci co tak myślą, chyba sami tak robią. Ja nie jestem sztucznie miła, wysyłam życzenia tylko tym, którzy według mnie na to zasługują. Nie wysyłam wszystkim! Z FB usuwam co jakiś czas tych, którzy moim zdaniem już do listy znajomych nie pasują. Kilku ograniczyłam w możliwości czytania moich postów i oglądania zdjęć. Ale nie o tym. Od zeszłego roku wysyłam kartki- w szczególności tym, którzy są gdzieś daleko, w Polsce i nie mogę im osobiście złożyć życzeń. Wszystkie kartki robię sama. Staram się. Mam nadzieję, że ta tradycja zostanie z nami na lata.


W tym roku na Wigilię do moich rodziców. Mieliśmy być u nas, ale jak zwykle reszcie rodzinki nie chce się "tak daleko"jechać. Zgodziłam się i niech im będzie. Jedziemy do mamy. Pewnie tych Wigilii u rodziców będzie już nie za wiele. Chociaż ja chciałabym, żeby zawsze było u nich.


Prezenty dla dzieci kupione, dla męża też. Chociaż dziś zobaczyłam mega promocję i kusi mnie, żeby skorzystać i zrobić mężowi najlepszą niespodziankę jaką mógłby sobie wymarzyć. Coś o czym marzy od dawna jest w moim zasięgu finansowym! Zamówię. Jak nie przyjdzie na święta to będzie na urodziny w styczniu :) Lubię robić prezenty, które są tymi wymarzonymi. Niestety nigdy nie słyszałam, żeby moja mama czy tata o czymś marzyli, a tak bardzo chciałabym im zrobić przyjemność i kupić coś o czym marzą. Może kiedyś!


A teraz powoli przygotowujemy się do tego pięknego czasu. Będą moje ukochane kluski z makiem, kapusta z grzybami. Uwielbiam śledzia w śmietanie, makowca, barszczyk. Te potrawy jemy tylko raz w roku, więc ich smak jest niesamowity. Nie mogę się już doczekać. Będę próbować :) i znowu moja dieta w p#$%%du :) ale co mi tam! Ewka chwilę poczeka i za ćwiczenia zabierzemy się od nowego roku :) w końcu takie mam postanowienie :)


A teraz słuchajmy "Last Christmas", oglądajmy "Kevina..", i cieszmy się tym czasem.


Wesołych Świąt Wszystkim :)


Znalezione obrazy dla zapytania święta bożego narodzenia 2017

niedziela, 3 grudnia 2017

Rozwody...separacje...rozstania...smutna rzeczywistość

Nie nadaję się do aktualnego świata! Jestem przekonana, że powinnam żyć w innych czasach- w czasach romantyzmu. Nastał taki okres, że ludzie masowo się zdradzają, rozstają, żyją jak chcą. Każdy myśli o sobie, każdy chce zająć się sobą, patrzeć na siebie. W dzisiejszym świecie nie zwraca się już takiej uwagi na drugiego człowieka, na partnera, na męża. Co się liczy? JA! Muszę mieć czas dla siebie, żeby się zrelaksować, żeby pobyć ze sobą. A gdzie miejsce dla rodziny, dla tej drugiej połowy? Spełniamy swoje marzenia, realizujemy swoje plany. Jak to jest? Co się stało z tym światem?


Wszędzie pełno tragedii, jak nie zabójstwa, samobójstwa, to gwałciciele, pedofile, ludzie znęcający się nad dziećmi, żonami, mężami, zwierzętami. Ja się wypisuję z takiego świata. Ja się boję!


Nie powiem- chcę realizować swoje marzenia, mam do zrealizowania swoje plany, ale... no właśnie jest takie małe "ale"- to moja rodzina. Nie, nie ograniczają mnie w żadnym stopniu. To nie tak, że mam rodzinę, która zakazuje mi pewnych rzeczy. Ja sama wiem, że mogę marzyć o mieszkaniu w innym miejscu, innym kraju, ale są pewne sprawy, które trzymają mnie tutaj. Gdybym chciała pracować gdzie indziej musiałabym rozstać się z moją rodziną, a tego bym bardzo nie chciała. Mogę wyjeżdżać, żeby na przykład zobaczyć Nowy Jork, ale najlepiej gdyby moi bliscy byli ze mną- pokazałabym im o co chodzi. (Oczywiście w planach jest rodzinny wyjazd na wakacje do NY :) Myślę o tym, że możemy robić coś razem, że możemy przeżywać piękne chwile wspólnie- razem- całą rodziną.


Kiedyś usłyszałam, że po tylu z moim mężem jesteśmy jak brat z siostrą! Co za bzdura! Jesteśmy razem od 20 lat, znamy się bardzo dobrze, znamy swoje myśli, reagujemy podobnie na pewne rzeczy. Śmiejemy się z tych samych żartów. Jest nam bardzo dobrze razem. Mało tego- jest coraz lepiej! Wiem, że wielu nasze szczęście kłuje w oczy, ale to nie mój problem. Wiem, że wielu myśli, On ma przerąbane, tyle czasu z jedną "babą", a nam tak dobrze. Jestem przekonana, że Jemu jest z tym dobrze, a to dlatego, że nie zaniedbałam się po ślubie, po urodzeniu dzieci. Staram się cały czas wyglądać coraz lepiej, robić wszystko, żeby w domu było miło, żeby nasze życie było kolorowe. I to się póki co udaje. Staram się "ogarniać" jak najwięcej rzeczy, bo wiem, że mąż ma dużo na głowie i nie byłby w stanie zapamiętać wszystkiego. Kto gotuje w domu, kto zajmuje się dziećmi, kto sprząta, kto odrabia lekcje z synem, kto przygotowuje potrzebne rzeczy do szkoły i przedszkola, kto chodzi na zebrania, kto płaci rachunki? Ja. Mimo, że chodzę do pracy, to wiem, że jestem w stanie zrobić to lepiej, oczywiście swoim zwyczajem mam wszystko zapisane. Wiem co, kiedy i gdzie.


Wiele osób dziwi się, jak można tak wytrzymać. Jak można mieć taki banalny podział, kobieta -dom, dzieci, gary, mężczyzna- praca i wszystko co wokół domu. Dla mnie to normalne. Nie ma u nas kłótni, nie ma zbędnych rozmów. Nie ma fochów. Za to są rozmowy, jeśli jest problem mówimy sobie wprost o co chodzi. Szkoda czasu na ciche dni i bezsensowne "domyśl się".


Nie wiem czy znalazłam receptę na udane małżeństwo i szczęśliwe życie. Wiem jedno- my jesteśmy szczęśliwi. Mam nadzieję, że tak będzie już zawsze.