piątek, 30 grudnia 2016

Szczęśliwego Nowego Roku :)

Zbliża się wielkimi krokami! Nadchodzi 2017 rok! To już jutro. Będziemy ładnie ubrani, uśmiechnięci, bawić się do rana. Lubimy te nasze wspólne Sylwestry. Będzie jak zwykle dobre jedzenie, coś do picia. Ale tym razem chciałam zabrać moją rodzinę na imprezę plenerową, którą organizują w naszym mieście. A później nad ranem obejrzę relację Sylwestra z Nowego Jorku. I będę zazdrościć tym wszystkim ludziom, że tam są, że słyszą na żywo utwór Franka Sinatry "New York, New York". Ach... już nie mogę się doczekać :)


W tym nadchodzącym roku życzę Wam wspaniałych przeżyć, cudownych podróży, miłosnych uniesień. Życzę Wam wszystkim, żebyście mogli być sobą. Żebyście mogli robić to, co lubicie. Realizujcie plany, spełniajcie marzenia. Niczego nie żałujcie. Wszystkiego próbujcie. Uśmiechajcie się. Otaczajcie się dobrymi ludźmi. I bądźcie dobrzy, bo dobro powraca :)


SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU I SZAMPAŃSKIEJ IMPREZY SYLWESTROWEJ :)


Znalezione obrazy dla zapytania nowy rok 2017

czwartek, 29 grudnia 2016

Wierzysz w duchy???

Kiedyś wierzono, że duchy przychodzą i komunikują nam różne rzeczy. Odkąd pamiętam krążyły w rodzinie opowieści o różnych "dziwnych" sytuacjach. Pamiętam sytuację, kiedy zmarł mój wuja i u cioci na wsi oddalonej o 15km o tej godzinie coś uderzyło w drzwi i psy strasznie ujadały. Do innej cioci "przychodził" zmarły mąż. Stał nad Nią, nie czuła strachu, tylko nie wiedziała czego chce, po co przyszedł. Po rozmowie z moim tatą zaczęła modlić się o spokój duszy wuja, paliła świece dla Niego i przyszedł moment, że już się nie pojawił i do dziś ma spokój. Ja w takie rzeczy wierzę. Nigdy co prawda nie zdarzyło mi się kogoś widzieć, ale od pewnego czasu zdarza mi się, że czuję wewnętrzną potrzebę zapalenia świeczki i pomodlenia się za duszyczki krążące gdzieś obok.


Nie boję się duchów. Bardziej boję się ludzi. To ludzie są zagrożeniem dla siebie i innych. Kiedyś jeździłam do bioenergoterapeuty, nieżyjącego już niestety. Był to człowiek, dzięki któremu żyję ja i połowa mojej rodziny. Za każdym razem kiedy działo się coś złego czy niepokojącego jechaliśmy do Niego. Pomógł nam w bardzo trudnych sytuacjach, kiedy lekarze praktycznie rozkładali ręce. Niestety dostać się do Niego było bardzo ciężko. Przyjeżdżało do Niego wielu ludzi, z całej Polski i zza granicy. Nie miał cennika, był zwykłym chłopem pracującym na roli. Miał jednak ogromną siłę, którą przekazywał Nam. Jeździliśmy do Niego prawie 30 lat. Kiedy zmarł mój szwagier, Pan Geniu (tak miał na imię) opowiedział nam trochę o złych i dobrych duchach, o mocach, które drzemią we wszechświecie. Mówił o tym, jak my sami możemy sprowadzić nieszczęście na siebie i najbliższych. Jestem bardzo ostrożna jeśli chodzi o magię, karty, wróżby, talizmany. To są rzeczy, które ludzie traktują bardzo lekko i nie zdają sobie sprawy, jak wielką krzywdę mogą sobie wyrządzić. Kiedyś dałam sobie powróżyć, wyszło mi, że moje życie będzie pasmem niepowodzeń i nieszczęść. Trochę mnie to podłamało, ale pomyślałam sobie, że może przeciwstawić się przeciwnościom i zrobić wszystko, żeby te wróżby nie miały racji bytu! I udało się! Nigdy więcej nie pozwoliłam nikomu dla mnie wróżyć.


Wierzę też, że zawiść ludzka może zdziałać wiele złego. Miałam kiedyś osobę, która zazdrościła wszystkiego, wszystkim. Kiedy opowiadałam tej osobie o swoich planach nic z nich nie wychodziło. Nic mi się nie udawało. Byłam załamana. Jednak w pewnym momencie zrozumiałam, że to zawiść tej osoby wszystko psuje. Już nigdy nie zwierzałam się tej osobie z moich planów na przyszłość. Pamiętam jak moi dziadkowie mówili o urokach rzucanych przez pewne osoby na wsiach. Każdy wiedział kto ma taką moc, kto może zaszkodzić, z kim nie sprzyjać. Według wierzeń naszych przodków od uroku zawistnej osoby może ustrzec na przykład czerwona wstążeczka. Są też zioła, które pomagają przy różnego rodzaju "urokach". Wiem, że niektórych to śmieszy, wielu jest sceptycznie nastawionych. Wiem i rozumiem. Nie każdy jest wierzący, nie każdy musi też wierzyć w takie rzeczy.


W te Święta byliśmy u szwagra, któremu urodził się półtora miesiąca temu synek. Była cała rodzina męża. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, było całkiem sympatycznie. W pewnym momencie szwagier wspomniał o tym, że dzieją się dziwne rzeczy. Kołyska się sama rusza, choinka też. Trochę dziwne. Zażartowałam, że babcia przyszła do wnuczka. Temat nie był już przez nas poruszany. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy. Na stole leżał mój telefon. W pewnym momencie przesunął się o jakieś 5 centymetrów i spadł na podłogę. Widziało to pięć osób. Telefon nie wibrował, nie dzwonił, nie dostałam sms'a, ani żadnej innej wiadomości. Po prostu przesunął się i spadł. Zamarliśmy. Z tego wszystkiego zapomnieliśmy o czym była rozmowa. Jestem przekonana, że to był znak od zmarłej mamy i brata mojego męża, że są z nami. Nie czułam strachu. Powiedziałam tylko, żeby szwagier zapalił świeczkę dla nich. Do tej pory próbuję sobie to wytłumaczyć, ale żadnego wytłumaczenia nie ma. Pamiętacie film "Uwierz w ducha" z Patrickiem Swayze? Przypomniała mi się scena kiedy Swayze jako duch próbował nauczyć się poruszać przedmiotami. To właśnie tak wyglądało, jakby ktoś palcem przesunął ten telefon. Już teraz wiem, że anioły, które czuwają nad naszą rodziną to mama i brat męża. Mieliśmy wiele sytuacji zagrożenia, z których mogliśmy nie wyjść cało, ale zawsze "ktoś" nam pomagał. Zapalam świeczki i modlę się o spokój ich dusz.


Znalezione obrazy dla zapytania uwierz w ducha patrick swayze


Pamiętajcie, że takich rzeczy nie należy się bać, ale nie można też ich bagatelizować. To nie są żarty. Są rzeczy na świecie, których nie rozumiemy i nie potrafimy wyjaśnić.

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Święta, Święta i już po...

stroik


W tym roku święta przypadły dość nieciekawie. W sobotę Wigilia, niedzielę pierwszy dzień świąt, poniedziałek drugi i we wtorek do pracy! Już nie mogę się doczekać! Masakra. Ale w Święta było fajnie. Dzieci szczęśliwe, dostały furę prezentów. Syn dostał swój pierwszy telefon, więc jest mega podekscytowany, córcia wymarzoną hulajnogę, sklep do zabawy, lalki, misie, puzzle i pełno słodyczy. Święta spędziliśmy u rodziny, w domu tylko spaliśmy. Wigilia u mamy, pierwszy dzień świąt u szwagra, drugi znów u mamy. Było jak zwykle bardzo rodzinnie, miło, nie obyło się bez jakiś tam rodzinnych ekscesów, ale w gruncie rzeczy było fajnie. Dom wysprzątany, ustrojony, choinka będzie stała do 6 stycznia. Lubię ten czas i przeciągam go jak długo mogę. Dzisiaj byliśmy oglądać szopki w kościołach. Dzieci zachwycone. Szopki kolorowe. Co roku staramy się zwiedzić szopki. Taka jest nasza tradycja od 8 lat, kiedy nasz syn pierwszy raz z nami pojechał. Mam nadzieję, że ta tradycja przetrwa i będziemy tak robić już zawsze. Mam nadzieję, że moje dzieci będąc już nastolatkami będą chciały z nami jeździć i oglądać wystroje świąteczne i szopki bożonarodzeniowe w kościołach.


Teraz czekamy na koniec roku, Sylwestra i kolejne wyzwania. Lubię sobie stawiać wyzwania. Dążenie do nich sprawia wiele radości, a osiągnięcie ich jest bardzo motywujące.


Na Nowy Rok życzę wszystkim wiele radości, uśmiechu, szczęścia, dużo zdrowia, bo w sumie bez tego nie będzie niczego innego. Życzę Wam dużo miłości, oparcia u ukochanej osoby. Życzę, żeby każdy mógł powiedzieć, że czuje się szczęśliwy, kochany, doceniany i spełniony. Ja jestem spełniona i cały czas zakochana :) Spełniajcie swoje marzenia, wyznaczajcie sobie cele, dążcie do nich z całych sił :) Kasy też Wam życzę, Wam i sobie też :)


DOSIEGO ROKU :)


choinka2 choinka

sobota, 3 grudnia 2016

Święta Bożego Narodzenia... czas zadumy i refleksji, rodzinnego ciepła :)

Święta Bożego Narodzenia to moje ulubione święta. Zawsze je lubiłam. W moim rodzinnym domu zawsze był to czas intensywnego sprzątania "od kąta", pieczenia ciast, przygotowywania pysznych potraw. W domu stała choinka- sztuczna, na którą wieszaliśmy nasze przepiękne bombki, stare klipsy po pradziadkach ze świeczkami, nakładaliśmy watę na gałązki imitując śnieg, lampki i łańcuchy. Choinka zawsze była bogata, kolorowa i taka do dziś mi się podoba. Nie lubię choinek w jednym kolorze, w jednym rodzaju bombek. U mnie w domu też jest sztuczna choinka, też jest dużo, kolorowo, świecąco. Nie przeszkadza mi, że już w listopadzie zaczyna się gorączka świąteczna. To wyjątkowy czas, dlatego lubię to szaleństwo.


W tym roku postanowiłam zrobić z dziećmi różne ozdoby, kartki świąteczne. U Nikodema w szkole i w Poli przedszkolu panie proszą o zaangażowanie w kiermasz świąteczny, więc zrobiliśmy trochę ozdób, żeby mieli co sprzedawać. Chyba obudziło się we mnie dziecko, bo frajdę miałam większą niż dzieciaki. Kupiłam różne ozdoby, brokat, kolorowe papiery, dziurkacze ozdobne i wzięłam się do roboty. Dzieciaki robiły tam coś swojego, coś czego niestety na kiermasz dać nie mogę, ale bawiły się świetnie. Jednego wieczoru razem z Polcią zrobiłyśmy masę solną, z której zrobiłyśmy ozdoby do powieszenia na choinkę. Świetna zabawa. Niebawem pieczenie pierników :) to będzie zabawa :)


Święta dobrze na mnie działają. Nastrajają nostalgicznie. Magia, która jest wtedy wszechobecna dodaje mi skrzydeł. Chcę być lepsza. Chcę pomagać. Mimo obecnej wokół obłudy i zawiści chcę zrobić coś dobrego dla innych. Jak co roku biorę udział w Szlachetnej Paczce, zakupiłam też misia Sonię z Fundacji TVN, przelałam trochę kaski Wiki - mojemu aniołkowi, kupiłam trochę artykułów spożywczych dla "Tytki charytatywnej". Lubię pomagać, naprawdę! I polecam to każdemu. Ja od razu nie zbiednieję, a inni będą mieli wspaniałe święta. Chciałabym kiedyś móc ugościć niespodziewanego gościa na Wigilii.


Zamieszczam nasze dzieła :)

balwanki choinka fiolet choinka zielona gwiazdka brokat kwiatek brokatowy ozdoby i kartki serce

Polecam każdemu :)