sobota, 30 kwietnia 2016

Zwierzak w domu- najlepszy przyjaciel czy tylko pupil ?

Zwierzę w domu. Każdy pewnie jakieś miał. Ja będąc małą dziewczynką miałam chomiki. Nigdy nic większego, ponieważ mieszkałam w 45 - metrowym mieszkaniu z rodzicami i dwójką braci. Rodzice mądrzy ludzie, nie dopuszczali do tego, żeby jakiś zwierzak męczył się w bloku. Mój mąż miał inaczej, od dziecka psy. Ale Oni mieli możliwości- działka, na której mogły swobodnie biegać zwierzaki. Zawsze psy i zawsze owczarki niemieckie. Od zawsze też psy były nastawione na przeganianie kotów. Nigdy mój mąż kotów nie lubił. Do czasu, kiedy przed naszym domem pojawił się mały rudzielec. Zupełnie bezpański. Przygarnęliśmy go. Świetny to był kocurek. Ale chciał więcej swobody i z tarasu zszedł na dół, gdzie czekał na niego nasz owczarek. Po tym płacz i lament. Szukanie w internecie. Po jakimś czasie znalazłam w necie  rudzielca. Malutki, rudy, cudowny. Pojechaliśmy 150km, przywieźliśmy go do domu i tak z nami został. Były momenty, że denerwował mnie strasznie, bo sikał po kątach, bo gryzł, ale było też wiele wspaniałych chwil. Mam je uwiecznione na zdjęciach. Kiedy śpi  z moimi dziećmi. z moim mężem. Niestety wczoraj wchodząc do domu z najmłodszą pociechą wymknął się i natrafił na schodach naszego psa. Neron długo nie myślał. Zaatakował go. Dzieci w płacz i krzyk. Próbowałam odciągnąć psa, ale nie łatwo poradzić sobie z wielkim owczarkiem. Kilka razy kot uciekł mu z pyska, musiałam za nimi gonić, darłam się, że gardło do teraz mnie boli. W końcu udało mi się psa zamknąć w kojcu, kota kazałam dzieciom zabrać do domu. Niko zaniósł go i położył na podłodze. Jak przybiegłam do domu kot leżał i płakał. Straszny widok. Dzieci płakały. Podłożyłam Tofikowi ręcznik, żeby mu było ciepło na płytkach. Próbował się podnieść, ale tylna noga była albo złamana, albo zmiażdżona. Męża niestety nie było w domu, ale szybko zadzwoniłam. Wieczorem jak wrócił, pojechał z nim do weterynarza, kot dostał kroplówkę. Został tam na noc. Rano mąż dostał telefon od pani doktor, że niestety jego stan się nie poprawia. Zasugerowała, że lepiej go uśpić. ponieważ wnętrzności są zmiażdżone, do tego musiałby mieć operację, której pewnie by nie przeżył. Noga do amputacji, a kot tylko by się męczył. Mąż podpisał zgodę na eutanazję. To tylko, a może aż kot. Członek naszej rodziny, który o 18.00 każdego dnia siedział na oknie i czekał aż przyjadę z dziećmi z pracy, który wskakiwał na kolana męża kiedy ten przychodził z pracy. Spał z nami w łóżku. Tęsknił kiedy nas nie było. Trudno się pogodzić z tym, że go nie ma. Trudno pozbierać jego zabawki, karmę, kuwetę, miseczki. Teraz wiem, to był nasz prawdziwy przyjaciel, członek rodziny.


Żegnaj Tofik :(


tofik2 tofik3 tofik4 tofik5 tofik6 tofik7 tofik8 tofik9 tofik10 tofik13 tofik15

Kocha się tak bardzo zwierzęta, a co z ludźmi? To tak odnosząc się do poprzedniego mojego wpisu.

 

czwartek, 28 kwietnia 2016

"Ludzie ludziom zgotowali ten los..."

To najbardziej zapamiętany cytat ze wszystkich książek, jakie w swoim 36-letnim życiu przeczytałam, a było tego trochę. Niestety cytat ten z roku na rok staje się coraz bardziej na czasie. Coraz więcej słyszy się o krzywdach, jakie ludzie potrafią sobie nawzajem wyrządzić. Zastanawiam się co się dzieje na świecie, co z tymi ludźmi? Nie znajduję odpowiedzi. Jak można być tak bardzo podłym. Szczególnie dorośli upodobali sobie znęcanie się na mniejszych i słabszych. Nie mówię tu o nastolatkach, chłopcach i dziewczynach, którzy sobie nawzajem lub zwierzętom robią krzywdę. To oczywiście również potępiam, ale twierdzę, że są młodzi i w większości pewne rzeczy z biegiem lat im miną i zmądrzeją. Jeśli jednak słyszę, że dorośli robią krzywdę dzieciom, zwierzętom czy innym dorosłym to szlag mnie trafia. Ciarki mnie przechodzą kiedy pomyślę o pedofilach- jestem matką i nigdy wcześniej nie miałam takich odczuć- ale jeśli ktokolwiek ruszyłby moje dziecko, jestem skłonna zabić i piszę to z pełną odpowiedzialnością. Nie potrafię sobie uzmysłowić tego, jak można zrobić dziecku krzywdę. Jak można bić maleństwo, które ma kilka dni, tygodni, miesięcy czy lat? Bić po małym ciałku, które powinno być tulone i z miłością smarowane oliwką, po małej główce, która powinna być całowana i głaskana. Maluszki są cudownymi istotkami, które są do kochania, do przytulania, do mówienia im, jak bardzo się je kocha, do całowania... Mogłabym tak długo. A tu na odwrót- matka zabiła, udusiła, zakopała, ojciec/konkubent/ partner matki zgwałcił, pobił, uderzał dzieckiem... Świat zwariował! Świat oszalał! Ja się wypisuję, nie chcę żyć w takim świecie!


Kolejna sprawa, która strasznie mnie zbulwersowała dotyczy opieki nad osobami starszymi, chorymi na Alzheimera. Ośrodek dla chorych ludzi w Trzciance. Reporterzy "Uwagi TVN" dotarli do tego ośrodka, żeby sprawdzić czy sygnały, które otrzymali są prawdą. Jedna z dziennikarek zatrudniła się w tym ośrodku i miała sprawować opiekę nad tymi chorymi ludźmi. Miała przy sobie ukrytą kamerę. To, co można było ujrzeć na nagraniach z tego ośrodka zmroziło mnie. Ludzie chorzy byli tam traktowani jak zwierzęta. Związywani pasami, mieli krępowane ręce, nogi, krzyczeli przy tym i prosili, żeby im tego nie robić. Spać ich kładli o 16.00!!! O 3.00 w nocy byli budzeni głośną muzyką. Jedzenie mieli okropne, szykowane jak dla świń! Dosłownie. To, czego nie zjedli poprzedniego dnia było mielone- wszystko razem i dawane tym ludziom do jedzenia. Panie, które tam pracowały opowiadały nowej pracownicy o wszystkim co tam się działo, nawet o tym, że jedna z opiekunek doprowadziła do śmierci jednej podopiecznej. Jak tak można? Nie zapytam gdzie jest Bóg. Ne zapytam dlatego, że przeczytałam książki księdza Kaczkowskiego i wiem, że nie tędy droga. To ludzie, ludzie są jak wilki dla siebie. To straszne. Nie rozumiem i nie zrozumiem. Nigdy. Wiem jedno- tak, jak traktujemy starszych ludzi, tak my będziemy na starość traktowani. Wszystko wraca. I wróci kiedyś do każdego!


Bądźmy dla siebie dobrzy, mili.


Traktujmy siebie z wzajemnością!


Kochajmy się, bo wtedy życie jest piękne.

sobota, 23 kwietnia 2016

21 kwietnia 2016

W tym dniu wypada nasza 10 rocznica ślubu, a raczej rejestracji (jak to mówi mój tata) :) Ślub cywilny po 9 latach bycia razem to był przełom, piękny dzień spędzony z rodziną i znajomymi :) Najpierw Urząd i oficjalne "tak" przed wszystkimi. Nerwy... może troszkę, chociaż uśmiech nie schodził mi z twarzy :) Później mały poczęstunek w restauracji, z pysznym jedzeniem, tortem, toastami, dzięki moim rodzicom. Po skończonej imprezie wypad do "naszego" ulubionego pubu "Planeta", który niestety już nie istnieje. Tam świetny czas spędzony ze znajomymi, jak zwykle przy dobrej muzyce, tańcach. Było naprawdę fajnie. Po powrocie do już naszego domu zostałam wniesiona przez próg i tak już zostałam. Następnego dnia przywiozłam swoje rzeczy i od tego czasu zamieszkałam już tu na stałe. Kiedy te lata minęły? Nie wiem, wiem jedynie, że to najlepsze lata mojego życia, spędzone z człowiekiem, którego kocham nad życie, który jest moją drugą połówką  :)


obrączki


Niestety tego dnia wydarzyło się coś jeszcze- zmarł Prince. Muzyk, wokalista, multiinstrumentalista, kompozytor. To kolejna strata dla świata muzyki. To kolejny muzyk, który zapisał się wielkimi zgłoskami na kartach muzyki. Nie słuchałam Prince'a regularnie, nie byłam Jego wielką fanką, ale tak, jak w przypadku innych wielkich ludzi muzyki- David'a Bowie, Whitney Houston, Michaela Jacksona- pamiętam Jego utwory z dzieciństwa. Przypomina mi się pierwsza "kablówka" na osiedlu, pierwszy kontakt z zagranicznymi programami w TV. I MTV słuchane i oglądane bez przerwy, i "Purple Rain". Prince to artysta, który był bardzo charakterystyczny i taki pozostał, zawsze już tak zapamiętany. Niestety nadchodzą czasy, kiedy wszyscy naprawdę wielcy tego świata odchodzą. Mam nadzieję, że są/będą kolejne pokolenia, które przejmą pałeczkę i również zapiszą się w naszej historii tak wspaniale. Liczę na to.


prince

czwartek, 21 kwietnia 2016

Pomadka i usta :)

usta pomadka

Monika, "moja" dziewczyna od paznokci, jest cudowna :) Poprosiłam, żebyśmy mówiły sobie po imieniu, bo tak będę lepiej się czuła. Znowu tam byłam, znowu to zrobiłam :) Mam piękne, czerwone paznokcie z dwoma elementami, które Monika wymyśliła dla mnie. Ona wie, że może zrobić wszystko z moimi paznokciami. Wie, że zgodzę się na wszystko, nawet kolory zbliżone do różu i fioletu weszły w grę :) to już jest nawet dla mnie szok! :) Tym razem takie motywy, ale dałam Monice do myślenia- następnym razem poproszę na paznokciach coś, co dla mnie jest ważne, czyli ... Nowy Jork :) Monice zaświeciły się oczy, więc liczę na Jej inwencje twórczą :) a później, no cóż, mam kolejne pomysły, ale o tym szaaaa.... :)


ALE FAJNIE :)

Druga 18-tka :)

13 kwiecień to data moich urodzin :) Kolejnych :) Wychodzę z założenia, że metryka nie ma nic wspólnego z tym ile lat mamy, a raczej na ile się czujemy. Dlatego nie mam problemu z pytaniami o wiek. Mam 36 lat i czy to coś złego? Myślę, że nie.  Dla mnie to oznacza tylko tyle, że przeżyłam już bardzo wiele. Wiele rzeczy nie jest już w stanie mnie zdenerwować. Pewne rzeczy, osoby, sytuacje poszły w niepamięć i dobrze mi z tym. Jestem już w wieku, że akceptuję siebie, swoje życie. Stałam się osobą otwartą, potrafiącą zachowywać się asertywnie, mogącą wszystko :) W tej chwili liczę się tylko ja i moja wspaniała rodzinka, moje dzieciaczki, mąż. Czego mogłabym chcieć więcej? Z okazji moich urodzin mogę życzyć sobie spełnienia marzeń i podróży do różnych ciekawych miejsc, powrotu do Włoch i Austrii, bo wakacje tam były najlepsze :) Poza tym, żebym zawsze czuła się na 20 lat, tak jak do tej pory :)


Od męża dostałam mały upominek. Udawał, że nie pamięta- niech by tylko spróbował! To po to ja kalendarz przed nosem mu postawiłam, żeby On teraz zapomniał? Powiedziałam mu, że to byłby szczyt wszystkiego! :)


urodziny

piątek, 1 kwietnia 2016

Podobają mi się :)

Tradycją stało się już, że co 3 tygodnie zaglądam do "Ogrodów urody", żeby poddać się zabiegowi upiększenia swoich paznokci. Lubię to. Czuję się tam tak dobrze i komfortowo. Zawsze marzyłam o tym, że przychodzę i nie muszę nic mówić, pomysł już jest i wykonanie pewne. Nie zawiodłam się. Pani Monika przygotowana. Wybrałam tylko kolor- fuksja! Nie lubię różu, fioletu, ale ten kolor mnie urzekł. Stwierdzam, że na starość zaczynam się zmieniać i momentami sama jestem zdziwiona, ale podoba mi się to. Życie byłoby szare i nudne, gdyby cały czas było tak samo. Jak zwykle czas minął szybko, w miłym towarzystwie. Paznokcie zrobione perfekcyjnie. Tym razem wzór na paznokciach prosty, ale dość trudny do wykonania. Zobaczcie sami, zdjęcie co prawda nie oddaje koloru, ale sam zamysł i owszem.


serca dwa serca


CUDOWNIE :) POLECAM :)