czwartek, 28 lutego 2019

"Choć nikt nie może cofnąć się w czasie, zmienić początku na zupełnie inny, to każdy może zacząć dziś i stworzyć całkiem nowe zakończenie" Carl Bard

Przeczytałam dziś to zdanie i zrozumiałam co takiego ja zaczęłam robić jakieś 3 lata temu. 
Już dawno wiedziałam, że moje życie nie jest takie jak bym chciała. Oczywiście chodzi o życie zawodowe, bo prywatne zostało przeze mnie skrupulatnie zaplanowane i wszystko wygląda dokładnie tak, jak zawsze marzyłam. Mam wspaniały dom i rodzinę, do których zawsze chce mi się wracać. 
Niestety zawodowo wygląda to trochę gorzej. Nigdy nie miałam odwagi, żeby iść za głosem serca, żeby ryzykować. Zawsze byłam zachowawcza, patrzyłam, żeby było bezpiecznie i tak naprawdę, żeby się nie wychylać. Potrafię walczyć o swoje i odezwać się jak coś mi nie pasuje. Nie ma we mnie jednak na tyle odwagi, żeby sobie powiedzieć "opuszczam miejsce, w którym spędziłam ostatnie 15 lat mojego życia i zaczynam żyć swoimi pasjami". Wpływ na to ma początek, o którym mowa w cytacie. Nie zostało mi zaszczepione, żeby podążać swoją drogą, nie wpojono dążenia do satysfakcji z pracy. Od najmłodszych lat trzeba było zadowalać dorosłych- rodziców, nauczycieli.
Czy to jednak oznacza, że całe życie mam cierpieć, bo kiedyś wydarzyło się coś, co hamowało do tej pory mój rozwój? Absolutnie nie!
Dla mnie w tej chwili oznacza to tyle, że nie warto oglądać się za siebie. Co było minęło i nie może już nas obciążać, nie może ciągnąć nas w dół! Trzeba to sobie uświadomić i iść dalej! Życie cały czas płynie. Dzieją się różne, nowe rzeczy. Warto dać się porwać i zacząć żyć pełnią życia. Daj sobie taką możliwość, daj sobie taką szansę! Idź do przodu, patrz szeroko, uśmiechaj się do ludzi, kochaj ludzi. Wysyłaj dobrą energię, która popłynie w świat i pewnego dnia wróci do Ciebie ze zdwojoną siłą.


poniedziałek, 25 lutego 2019

91 ceremonia rozdania najważniejszych nagród filmowych- OSCARY 2019

Tegoroczną galę oglądałam tylko do 3.00- po pierwszej kategorii za najlepsze zdjęcia, w której "Zimna wojna" była nominowana, gdzie statuetka przypadła komuś innemu, stwierdziłam, że nagram galę i obejrzę dziś.

Jak co roku wielki rozmach, wielkie nazwiska, przepiękne kreacje, piękni ludzie, bogactwo, przepych. W Digital Theatre 30-metrowy "red carpet" szybko zapełnił się znanymi osobistościami. Organizatorzy mieli obawy- słuszne zresztą- jak będzie wyglądać ceremonia w tym roku, ponieważ nie było prowadzącego. Kevin Hart, znany amerykański aktor i komik zrezygnował z prowadzenia gali, kiedy na światło dzienne wyszły jego homofobiczne komentarze w mediach społecznościowych (to były wpisy z lat 2009-2011, które teraz wyszły na jaw).
Gala nie zachwyciła jakoś bardzo. Czekałam na "Zimną wojnę" i nasze kategorie. Chociaż spekulowano już wcześniej, że jednak w naszych kategoriach to film "Roma" zdobędzie statuetki, wierzyłam, że nam się uda. No niestety nie udało się.

Galę oglądałam na Canal+. Jak co roku dostęp nie jest kodowany i można w spokoju oglądać. Już od godziny 00:00 można było oglądać pierwsze relacje z Los Angeles. Rafał Zawierucha, nasz aktor, który gra w filmie u Quentina Tarantino, prowadził rozmowy z różnymi ludźmi z branży PR, marketingowej, stylistami gwiazd. Niestety moim zdaniem Rafał nie ma zacięcia dziennikarskiego i jego wywiady były mało profesjonalne. Moim zdaniem też z angielskim ma trochę problem, ale to tylko moje odczucia.

Później były wywiady z gwiazdami, które powoli zaczęły pojawiać się na czerwonym dywanie. Wszyscy piękni, świetnie ubrani, uśmiechnięci- ach ta Ameryka! Uwielbiam ich za uśmiech, życzliwość- choćby to było tylko na pokaz, to miło posłuchać jak jeden zachwyca się drugim. Nie lubię narzekania, patrzenia na siebie wrogim wzrokiem, smutnych min.

Dziś obejrzę całą galę, ale po przeczytaniu kilku artykułów w internecie nie wiem czy to nie będzie strata czasu! Jednak chciałabym wyrobić sobie własną opinię na temat tegorocznej gali rozdania najważniejszych na świecie nagród filmowych.

Jedno, co przykuło moja uwagę to Jennifer Lopez- wyglądała przepięknie, świeżo. Cudowna figura, piękna suknia, kobieta ideał.
P.S. Jeszcze jedna kreacja mnie urzekła- Julia Roberts w różowej sukni. Przepięknie 😊


czwartek, 21 lutego 2019

"Planeta singli 3"

Byliśmy wczoraj z mężem w kinie na "Planecie singli 3".
Stwierdziliśmy jednogłośnie, że to najlepsza z tych trzech części.
W pierwszej części było zakochanie, w drugiej rozstanie i powrót, teraz był czas na ślub. Czyżby planowali czwarta część- pojawienie się dziecka/dzieci??? Myślę, że mogłoby być mega wesoło.

Cała rodzinka zjeżdża się do rodzinnego domu pana młodego Tomka - w tej roli Maciej Stuhr. Okolica spokojna, przepiękna przyroda, jest swojsko i pięknie. Mama to cudowna kobieta- w tej roli Maria Pakulnis, całe życie czekająca na męża (Bogusław Linda), który ujeżdża po świecie. W sumie nie wiadomo czy ojciec pojawi się na ślubie, bo nikt nie wie gdzie jest. Na ślubie pojawia się mama panny młodej Ani (Agnieszka Więdłocha), wraz ze swoim partnerem. Mama szczęśliwa, ale widać, że coś zaczyna się psuć, ale tego dowiecie się oglądając film w kinie 😋 Przyjeżdża również przyjaciółka panny młodej Ola z mężem Bogdanem, córką i malutkim synkiem. Młoda mama jest wykończona. Włosy nieuczesane, podkrążone oczy, brudna, nieumyta. Widać, że macierzyństwo daje się jej we znaki. Bogdan oczywiście nie widzi problemu i próbuje różnych sztuczek, żeby zaaranżować intymną sytuację ze swoją zdesperowaną i zrezygnowaną żoną. Tomek Karolak- filmowy Bogdan daje czadu. Jak zwykle ma niezłe teksty, ubaw po pachy, momentami do posikania 😄 Ślub pięknie przygotowany przez Marcela, przyjaciela Tomka. Jednak wydarzenia powoli wymykają się z pod kontroli. Od garnituru, przez pojazd, który ma wieźć parę młodą, przez gości i ich ilość, po niepojawienie się kapeli. Wszystko wskazuje na to, że ten ślub będzie jedną wielką katastrofą. Dzieje się naprawdę dużo, przy okazji widzowie bawią się przednio. Uspokoję Was, że jest happy end. Kończy się niezwykle romantycznie.

Powiem szczerze, że nie spodziewałam się tylu starszych ludzi na seansie, ale miło się zdziwiłam. Kino wręcz rechotało momentami. Było śmiesznie, ale nie zabrakło też smutnych wątków, które trochę uspokajały towarzystwo. 
Polecam gorąco! Kto jeszcze nie był, niech rusza do kin 😗