poniedziałek, 12 marca 2018

Grypa dopadła i mnie

Mój syn rozłożony- jeden tydzień w domu, bez antybiotyku, bo to pseudogrypa- leczony nurofenem, pyralginą! Temperatura nie odpuszczała cały tydzień, więc w piątek znowu do lekarza. Tym razem antybiotyk i kolejny tydzień w domu. 
Moja mama rozłożona- leży i dosłownie umiera. Czuje się fatalnie. Nie je, bierze antybiotyk, wymiotuje, wszystko ją boli, mdleje! Coś strasznego.

Ja wczoraj pojechałam z Polcią do mojej bratowej na imieniny. Czułam się wspaniale. Tylko trochę gardło mnie bolało. Po powrocie do domu zrobiło mi się zimno, po chwili pod kocem czułam, że rośnie mi temperatura. Zaczęły boleć mnie kości, gałki oczne, wszystko. W gardle czułam rozrywanie, za każdym kaszlnięciem jakby noże wkuwały mi się i rozrywały przełyk. Noc była tragiczna- spałam (albo raczej czuwałam) na siedząco- nie mogłam się położyć, bo przełyk bolał i czułam, jakby ktoś siedział mi na klatce piersiowej.

Poinformowałam kolegów z pracy, że nie przyjdę. Pewnie nie byli zadowoleni, ale mam nadzieję, że rozumieją. 

Dziś pojechałam na 8.20 do przychodni a tam pełno ludzi, wszyscy na 8.20! Dodatkowo komputer pani doktor się zepsuł i nie mogła przyjmować pacjentów. Czekałam dość długo, ale wreszcie weszłam. Diagnoza-grypa. Ale bez antybiotyku! Mam nadzieję, że gardło mi przejdzie i temperatura, bo już mam dość.Zwolnienie na cały tydzień, a tu tyle rzeczy do ogarnięcia. Masakra. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz