piątek, 22 listopada 2019

Uwierzyć w siebie

Jestem dobrym człowiekiem- tak! Mogę to śmiało powiedzieć.
Nie zazdroszczę, nie jestem zawistna, staram się pomagać innym- nie tylko finansowo. 
Lubię rozmawiać z ludźmi i im doradzać. Słucham tego, co ludzie mówią. Myślę, że słuchaniem można wiele zdziałać, że dzięki temu ludzie się otwierają i można ich bardziej poznać. Doceniam kobiety, mężczyzn, mądrych ludzi. 

Potrafię pochwalić, powiedzieć komuś, że pięknie wygląda. Pogratulować świetnego pomysłu, nowego projektu, wyższego stanowiska czy wprowadzenia pozytywnej zmiany w swoim życiu.

Kto mnie dobrze zna, ten wie jaka jestem.
Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć. Nie każdy może być osobą mi bliską. Mam swoje zasady. Staram się dobierać sobie ludzi, którzy mnie nie skrzywdzą, są dobrzy, mają pasje, umieją rozmawiać, słuchać, są pozytywni i mają poczucie humoru.

Przejście do innego działu w firmie, w której pracuję 15 lat miało być dla mnie kopem, pobudką z 15-letniego snu, wyjściem z popularnej ostatnio "strefy komfortu". I było. Mimo, że w swoim dziale miałam świetnych ludzi, z którymi przeżyłam wiele różnych sytuacji, codziennie się śmialiśmy, wkurzaliśmy, zdecydowałam w sekundę o przejściu. 

Nowy dział, nowi ludzie, nowa atmosfera, nowi przełożeni, nowe reguły gry. Było ciężko! Nie ukrywam tego, choć na początku nie chciałam tego przyznawać. Czy żałuję? Nie, nie żałuję. I mówię/ piszę to z pełną odpowiedzialnością. Jest inaczej- baaaaardzo inaczej. Mam bardzo dużo pracy, dużo nerwów, ale to jest praca. Mam też język angielski, którego się uczę, codziennie używam i to jest mój kolejny atut. Niestety miałam moment, że myślałam, że nie dam rady. Na tą chwilę myślę, że nie jest tak źle.

Największą wartością jest to, że spotkałam znowu kilka świetnych osób. A co najważniejsze "starzy kumple" o mnie nie zapomnieli. Cieszy mnie to niezmiernie. Cały czas mam kontakt z ludźmi, z którymi 15 ostatnich lat przebywałam. Nawet zaprosili mnie na imprezę integracyjną, na której bawiliśmy się do białego rana, a w poniedziałek nadal pół firmy chodziło "zmarnowanych". Było świetnie- tańce, alkohol, bilard, bowling i...najlepsze towarzystwo na świecie. Impreza była niezwykła też pod innym względem- usłyszałam wiele ciepłych słów na swój temat. Kilka osób powiedziało mi, że żałuje, że odeszłam do nowego działu. Kilka, że jak będzie miejsce to mnie zapraszają, że jestem wielka, że mnie cenią, że jestem niesamowita, że jestem cierpliwa. Okazało się, że jestem dla niektórych mentorem i można na mnie zawsze liczyć.... Czy to pomaga w uwierzeniu we własne siły? Oj tak! 

Usłyszałam też, że ja przynoszę niesamowitą atmosferę ze sobą i gdzie bym nie pracowała, tam będzie po prostu fajnie. Ależ mi to zrobiło! 

Jestem wdzięczna za wszystkie cudowne słowa 😍

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz