poniedziałek, 6 lutego 2017

Skąd ta kasa???

Uwielbiam ludzi, którzy liczą innym kasę! Uwielbiam!


Mój wyjazd do Nowego Jorku wzbudza nie lada sensację! Każdy oczywiście twierdzi, że nam się super powodzi, że jesteśmy bogaczami, że kasy jak lodu i te sprawy. Owszem nie jest źle. I mówię to każdemu otwarcie. Nie klepiemy biedy. Nie ma sytuacji, że nie mam co do gara włożyć itd. Od pewnego czasu starcza nam - tfu, tfu, żeby nie zapeszyć- na to, czego potrzebujemy. I nie wstydzę się tego, bo niby dlaczego miałabym się wstydzić. Nie narzekam, bo bym zgrzeszyła. Ale ludzie mają swoje pomysły i teorie spiskowe.


Oboje z mężem pracujemy. Ja na etacie. Wypłata- szału nie ma, nie będę czarować. Do tego co kwartał premia (chociaż zdarza się, że nie ma, bo nie wyrabiamy jakiś tam norm, które jakiś tam mądry manager sobie wymyślił), ale przydaje się. Mąż ma własną działalność, więc szarpie-dosłownie, od poniedziałku do soboty, od 9.00 rano do - jak trzeba. W niedzielę nieraz uda mu się odpocząć. Chyba, że akurat jakiemuś klientowi przypomni się, że ma wolne, więc pan mechanik może mu przecież w niedzielę zajrzeć! Cóż- ludzie są różni.


Nie mogę powiedzieć, żeby moje pieniądze coś znacznie zmieniały w naszym budżecie. Dogadaliśmy się z mężem, że ja płacę kredyt- 1000zł miesięcznie przez 32 lata- perspektywa, że idąc na emeryturę dom będzie mój-BEZCENNA :) dodatkowo płacę mniejsze rachunki. Większość mojej wypłaty idzie na to właśnie. Reszta to już broszka mojego męża. Oczywiście Jego warsztat jest jakby poza moim zasięgiem, nie wiem co, ile, za ile, wiem tylko, że musi płacić ZUS i to nie mało i tyle. Jakiś tam węgiel, wokół domu, ogród to wszystko leży po stronie męża mego, bo ja z tej mojej zaliczki, zamiast wypłaty niestety wiele nie zrobię. Więc, jeśli ktoś myśli, że mamy łatwo i ogólnie manna z nieba to chyba się rozczaruje.


Skąd pieniądze na NY??? Ukradłam? Pożyczyłam? A może jakieś lewe interesy? Nic z tych rzeczy! Umiejętne planowanie- tylko i wyłącznie! Nie planowałam w zeszłym roku tego wyjazdu, ale jakiś tak. Dlatego już od lipca odkładałam pieniądze. Do skarbonki szło wszystko, co wpadło mi w ręce a nie było mi pilnie potrzebne- kwoty od 1 zł. Dodatkowo założyłam konto, na które przelewam co miesiąc 150zł z mojej wypłaty. Wszystkie premie przelewałam na to konto. Do tego zwrot podatku. Da się! Ale ludzie będą myśleć, że dostałam wypłatę i już. Nie Proszę Państwa. To nie tak. Zaplanowałam wszystko tak, żeby móc sobie pozwolić na jakieś wakacje w tym roku. I jeszcze, żeby tego było mało- odłożyłam na komunię Nikodema :) Wiem, że gdyby nie mąż, który "sponsoruje" całą resztę te pieniądze byłyby w inny sposób wykorzystane. Jednak do tej pory rozpływały się nie wiadomo gdzie. Dopiero od jakiś 3 lat wiem ile pieniędzy można uzbierać, jeśli tylko się tego chce.


Polecam każdemu stworzenie planu oszczędzania. Najlepiej na kartce, w kalendarzu, w zeszycie, w excelu- jak kto woli, jak komu wygodnie. Tam możecie wpisywać wszystko, co jesteście w stanie odłożyć i ściśle trzymać się planu. Zobaczycie ile możecie- jesteście w stanie zaoszczędzić. Pomyślcie czy wystarczy skarbonka, czy dodatkowe konto lub jakieś inne rozwiązania, na które wpadniecie. Opłaca się :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz